czwartek, 10 lipca 2014

– Rozdział 29 –


Nie mylę się.
Kilka dni później, podczas rozmowy z Harry'm, wydaje mi się, że jego głos brzmi... dziwnie.
- O co chodzi? - pytam wreszcie, nie umiem już wytrzymać tej atmosfery pomiędzy nami.
- O nic. - odpowiada oschle.
- Harry... - zaczynam błagalnie, naprawdę chcę wiedzieć, co takiego zrobiłam źle.
- Widziałem zdjęcie. - wyrzuca z siebie, a ja zastanawiam się, o jakie może mu chodzić i wreszcie mnie olśniewa.
- Och, to nie tak. Tuż po powrocie poszłyśmy z Leną coś zjeść. Kiedy na nią czekałam, dosiadł się do mnie jakiś koleś, nawet go nie znam. Wstałam z zamiarem zmiany miejsca, ale on wtedy chwycił mnie za dłoń i przyciągnął do siebie, nim zdążyłam coś zrobić, ktoś błysnął mi fleszem w oczy. Lena może potwierdzić. - tłumaczę z nadzieją, że mi uwierzy.
- Gazety mówią, co innego. Nie wiem, czy to dobry pomysł, żebyśmy próbowali. To niszczy mi wizerunek. - och, zaczyna się. To przecież było oczywiste.
- Znowu. - szepczę, przełykając ślinę. - Masz rację, tak będzie lepiej. - dodaję i tym samym kończę naszą rozmowę.
Czyli, że on właśnie dokonał swojego wyboru? I tym wyborem nie jestem ja, tylko jego kariera? To naprawdę bolesne, bo ja byłam gotowa poświęcić  dla niego wszystko.

Kładę telefon na szafkę, a sam kieruję się do kuchni. Czuję wielką  gulę w gardle i mam ochotę napić się soku, aby się jej pozbyć, tak samo, jak temu dziwnemu uczuciu, które mi towarzyszy.
Gdy wyciągam napój z lodówki, ktoś dzwoni do drzwi.
Nikogo nie ma oprócz mnie, dlatego muszę iść otworzyć.

To, kogo widzę przed sobą bardzo mnie zaskakuje. W pierwszej chwili mam ochotę zatrzasnąć mu drzwi przed nosem, ale hamuję się.
On może wyjaśnić mi to zdjęcie i wyjawić czyja to sprawka, nie żebym nie miała podejrzeń.
- Czego chcesz? - pytam oschle, krzyżując ręce na piersi.
- Porozmawiać, a przede wszystkim przeprosić. - mówi cicho, patrząc na mnie. Widzę szczerość w jego oczach, mam nadzieję, że nie popełnię błędu wpuszczając go tutaj.
- Wchodź. - odsuwam się na bok, przepuszczając go przez próg.
Idziemy do mojego pokoju. Siadam na łóżku, kiedy chłopak zajmuje miejsce na ziemi przy nim. Milczymy przez dłuższą chwilę, aż wreszcie słyszę jego głos.
- Ana... Przepraszam. Naprawdę. Ona mówiła, że jemu na Tobie nie zależy. Że się Tobą bawi, a ja nie chciałem żeby Cię zranił tak, jak ja to zrobiłem, dlatego wolałem, abyś zapomniała. Przepraszam... - wzdycham ciężko, gdy zjeżdżam z pościeli, aby go przytulić.
- Kajetan... Daję sobie radę. Nie rób tego więcej, błagam. To mnie złamało... - szepczę, powoli odsuwając się od chłopaka.
Śle mi słaby uśmiech, gdy jego ręce opuszczają moją  talię.
- Naprawdę za tym tęskniłem. - mruczy cicho pod nosem. Nie komentuję tego. Nie chcę brnąć w coś, co nie ma przyszłości.
- Musisz jeszcze o czymś wiedzieć. - zaczyna, unosi głowę, aby na mnie spojrzeć. Marszczę brwi w zdziwieniu  i czekam. - No więc, zrobiono Ci zdjęcie, prawda? - kiwam głową. Skąd wie? W Polsce nie jest opublikowane. Chwilka, chyba już wiem.
- Zlecenie Victorii. Chciała pokazać wszystkim, że jedyne, co możesz zrobić to zaszkodzić chłopakom, szczególnie Harry'emu. Wiesz, jak ważne jest dbanie o ich wizerunek. To podziałało, jak płachta na byka. Zagrozili Harry'emu zerwaniem kontraktu, jeżeli Cię nie spławi, no i wiesz... Zaczęli mu gadać o Tobie. Rzeczy, które mijały się z prawdą, ale on w to uwierzył, gdy pokazała zdjęcia. - nawet nie zdaję sobie sprawy, kiedy łzy zaczynają spływać po moich policzkach.
Jestem zagubiona.
Rozumiem Harry'ego. Naprawdę, ale z drugiej strony... Dlaczego nie próbuje mnie posłuchać? Od razu osądził wszystko z góry i uwierzył Victorii, która zawsze była przeciwko nam.
Nie wiem, co odpowiedzieć, więc po  prostu milczę, pusto wpatrując się w ścianę na przeciwko. W głowie huczy mi od natłoku myśli.
- Ana... - zaczyna Kajetan, lecz szybko uciszam go ręką.
Biorę głęboki oddech i wreszcie wyrzucam z siebie:
- Koniec. Koniec użalania się nad sobą. Mam maturę, mam całe życie przed sobą. Co ma być, to będzie. Nie mogę wiecznie tkwić w tym samym błędnym kole, które do niczego nie prowadzi. On zdecydował, to był jego wybór. Teraz wreszcie czas na mnie. - chłopak kiwa głową z uśmiechem.
Ja także unoszę kąciki ust do góry, mam wrażenie, że mogę zapomnieć. W końcu, nie mam innego wyjścia, prawda?

Tego dnia, zdałam sobie sprawę, jak głęboko zabrnęłam w to wszystko i liczyłam na to, że dam radę się z tego wyplątać.
Nie chcę wiecznie wierzyć w coś, co on już dawno skreślił. Nie tylko on.

6 komentarzy:

  1. Dlaczego on tak ślepo wierzy w to co mówią inni? ;c
    Jeszcze się opamięta prawda?!
    Podstępna Vic wiedziałam że to wszystko jej sprawka... ;c
    ~M.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie to nie może być koniec. Oni jeszcze ze sobą będą . Ja w to wierzę :) Kocham ten blog i naprawdę jestem uradowana, kiedy widzę nowe rozdziały
    Czekam na następny
    Życzę weny ♥
    @LenneSwag

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiedziałam ! Wiedziałam, że nie może być pięknie przez całe 6 miesięcy. Tak bardzo nienawidzę Vic ! Udusiłabym ją gołymi rękoma !
    Harry kurde no ! Powinieneś ufać swojej dziewczynie, przecież nacierpiała się tyle przez Ciebie a ty..ygh
    Rozdział świetny !
    @lovju69

    OdpowiedzUsuń
  4. boze, zabic tylko Kajetka i Vic.. moze Lena powie Niallowi i on uwierzy jej i on przekona Hazze

    OdpowiedzUsuń
  5. i znowu drama achh

    OdpowiedzUsuń
  6. Palant! Idiota! Skoro tak wybrał to niech teraz trzyma się z dala od Any o! A ona niech rusza do przodu. Ma dopiero 17 lat! Całe życie przed nią! Ułoży sobie jeszcze jakoś życie ;) Byle nie z tym plugawym, zdradliwym szują Kajetanem! On nie zasługuje na nią.
    Czekam na 30 :)
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń