dobrze, już nie przeciągam! Miłego czytania! ♥
Budzę się, kiedy przygotowujemy się do lądowania. Od razu rozpoznaję znajome tereny. Szarość powraca. Czuję, że mimo wszystko nie przestawię się tak szybko na tutejszy klimat.
Odpinam pas, kiedy stewardessa prosi o opuszczenie samolotu. Wychodzimy powoli. Nie spieszy na mnie się, nikt na nas nie czeka.
Mam wrażenie, że kolejny raz trafiam do obcego mi miejsca i choć wszystko rozpoznaję, wciąż jest odległe. To nie Londyn. A chłopak stojący obok Leny, to nie Harry. Chwila, co?
- Mamo, to Kajetan. Co on tu robi? - szepczę do kobiety obok, ciągnąc ją lekko za rękaw marynarki.
- Nie wiem, ale może to będzie dla Ciebie dobre? - nie ma mowy.
Wzdycham ciężko, kiedy staję na przeciw dwójki.
- Ana! - pierwsza wyrywa się dziewczyna. Rzuca się na mnie, tuląc mocno. Tęsknię za tym, dlatego bez wahania odwzajemniam gest.
Kiedy odsuwamy się od siebie, krok na przód robi chłopak. Spogląda w moje oczy, jakby prosząc o zgodę na kolejny ruch.
Kątem oka zerkam na mamę, która zachęca mnie do ponownego przyjęcia Kajetana do mojego życia. I choć wiem, że robię źle, boję się być sama. Potrzebuję czyjejś bliskości, której nie chce dać mi Harry.
Otwieram ramiona, lekko się uśmiechając. Przynajmniej próbuję unieść kąciki ust nieco wyżej.
- Tęskniłem. - szepcze w moje włosy, a ja nie komentuję tego. Nie wspominam o Weronice, choć na prawdę mam na to ochotę.
- To może pojedziemy zobaczyć nasze nowe mieszkanie? - proponuje mama, dzięki czemu chłopak cofa się, przywracając mi przestrzeń osobistą.
- Chętnie. - mówi Daniel, chowając telefon do kieszeni. Zabieramy rzeczy. Lena z Kajetanem pomagają nam, dzięki czemu szybciej udaje nam się załadować wszystko do bagażnika.
Jedziemy w ciszy, to znaczy ja nic nie mówię i mój brat także. Mama z pozostałą dwójką dyskutują na jakiś temat, który naprawdę mnie teraz nie obchodzi.
Ciekawi mnie, gdzie teraz będziemy mieszkać.
Parkujemy pod galerią. Marszczę czoło, przecież jesteśmy w samym centrum.
- Mamo, gdzie my idziemy? - pytam, rozglądając się dookoła.
- Do domu. - odpowiada wzruszając ramionami, a ja mam ochotę skakać z radości. Od zawsze mam pragnienie mieszkać w zabytkowych, dobrze zachowanych kamienicach z wysokimi sufitami i dużymi oknami. Czyli, że moje marzenie wreszcie się spełnia?
Może jednak nie będzie tak źle bez niego.
Zatrzymujemy się za ulicą Mariacką. To tam są dobrze zachowane, odnowione budynki. Wchodzimy do wielkiej bramy. Uśmiecham się, kiedy wspinamy się po schodach.
Biorę głęboki wdech, gdy mama przekręca klucz w drzwiach.
Moim oczom ukazuje się duża przestrzeń. Ściany są ciemne, dzięki czemu pomieszczenia wydają się jeszcze większe.
Wchodzę do środka, rozglądając się uważnie.
Przedpokój, z którego przechodzi się do przestronnego salonu połączonego z kuchnią. Mały korytarzyk, a w nim cztery pary drzwi.
- To Twój pokój. - kobieta wskazuje dłonią na ostatnie, zaraz przy oknie. W podskokach pędzę do pokoju. Otwieram drzwi.
Uśmiecham się szeroko. Jasno-różowe ściany, białe meble i jeszcze jedne drzwi. Idę w ich stronę. Uchylam je lekko. Łazienka. Własna łazienka.
Wybiegam z pomieszczenia, rzucam się mamie na szyję.
- Dziękuję!
- Nie ma za co, pomyślałam, że może to jakoś... Sprawi Ci radość, po tym wszystkim. - mówi cicho, tuląc mnie mocno.
Czuję, że wraca. Wraca do nas, taka, jak kiedyś.
- Pani Manik, czy ja mógłbym gdzieś teraz zabrać Anę? - obok nas pojawia się Kajetan. Nie chcę z nim iść, lecz wiem, że ona się zgodzi i nie będę mieć wyjścia.
- Oczywiście. - przewracam oczami.
Wzdycham ciężko, idąc za chłopakiem.
Wychodzimy z budynku. Wlokę się za nim, nie bardzo wiem, co mogę mówić. Naprawdę. Na szczęście lub nieszczęście Kajetan przejmuje pałeczkę:
- Ana, przepraszam. - zaczyna, zatrzymując się tuż przede mną tak, że dzieli nas zaledwie parę centymetrów. Wiem, do czego zmierza i nie mam pojęcia, co zrobić. - Nie chciałem, aby to się tak potoczyło. Ja... wciąż Cię kocham. - zamieram. Okej, milczę i słucham dalej. - Zawaliłem i to cholernie, ale to przez to, że się wystraszyłem. Bałem się zostać sam. Byłaś ze mną od 3 lat, nie byłem gotowy na utratę. - wow, nie wiem jakim cudem, ale jego słowa trafiają do mojego serca. - Kocham Cię, Anastazjo. Nigdy nie przestałem. Nie wymagam od Ciebie, abyś do mnie wróciła, ale pozwól mi, nam zacząć od nowa. Pusta, biała kartka, szansa na miłość. Nie opuszczę Cię, skarbie. Obiecuję. - no, więc z obietnicami bywa tak, że ludzie nie potrafią ich dotrzymać, przekonuję się o tym, co chwilę, dlatego nie do końca ufam mu w tej kwestii, lecz kiedy myślę o tym wszystkim dłużej, chcę dać mu drugą szansę. Każdy na nią zasługuje, a co on z tym zrobi, to jego sprawa. Nie mogę wiecznie rozmyślać, co by było gdyby Harry wtedy zrobił, co innego, muszę ruszyć do przodu i zacząć od nowa. Prawda? Prawda.
- Słuchaj, nie mówię tak, ale nie mówię też nie. Pokaż mi, że Ci zależy. Zobaczymy, co dalej. - jakoś nie czuję się z tym lepiej. Nie czuję skrzydeł, czy motylków, tak, jak to było przy Styles'ie, ale... Muszę spróbować. Dla siebie, bo teraz to ja jestem najważniejsza.
I jakkolwiek egoistycznie to brzmi, będę się tego trzymać. Choć raz, to ja będę na pierwszym miejscu.
***
Wieczorem, tego samego dnia idę z Kajetanem do kina. Pozwala mi wybrać film, co uważam za dobrą zmianę, bo zawsze to on narzuca tytuły, a ja muszę się dostosować. Wybieram "Gwiazd Naszych Wina" i już po pierwszych minutach trwania filmu, bardzo tego żałuję. Cały czas tonę we łzach. Natomiast chłopak obok, co chwilę zerka na telefon sprawdzając godzinę. Płacz i irytacja we mnie wzrastają. Daję mu szansę, a on co?
- Mogłeś nie pozwalać mi na wybór filmu, skoro teraz tak się zachowujesz. - warczę cicho, biorąc łyka coli. Kajetan patrzy na mnie zdziwiony, po chwili rozumie, co mam na myśli.
- O, przepraszam. Po prostu czekam na ważną wiadomość. - odpowiada szeptem, chowając telefon do kieszeni. Jasne, może od Weroniki? Ech, nieważne. Staram się ponownie skupić na filmie i skutecznie ignorować niepożądane czynności wykonywane przez chłopaka.
Kiedy film dobiega końcowi, mam wrażenie, że wylałam dziś wszystkie moje łzy. Jakby cała woda w moim ciele je opuściła. Zabieram ze sobą rzeczy i śmieci. Schodzę na dół, gdzie czeka już chłopak. No tak, zapomniałam wspomnieć. Wyszedł jakieś pół godziny temu i dopiero wrócił.
Mijam go bez słowa, na co ciężko wzdycha. Harry nigdy by mi nie zrobił czegoś takiego, nigdy. Chociaż... Och, muszę przestać go porównywać.
- Ana, przepraszam! - jęczy za mną, ale ja nie odpowiadam. Czuję, jak chwyta mnie za dłoń. Przyciąga do swojego torsu i zmusza, abym na niego patrzyła. - Mam małą niespodziankę, dlatego proszę, nie złość się. - mówi błagalnie, dotykając mojego policzka. Wzdrygam się. Dawno nikt nie zrobił, a ostatnią osobą był... Nie, nie, nie, nawet tego kończ, Anastazjo! - pouczam się w myślach, odsuwając nieznacznie od chłopaka.
- Chodź za mną. - bierze moją dłoń w swoją i prowadzi w stronę wyjścia. Na zewnątrz czeka jego samochód. No tak, gdy mnie nie było, musiał zrobić kurs i zdać.
Dziwi mnie to, że jeździ BMW, przecież to drogie samochody. Bez słowa zajmuję miejsce pasażera.
Jedziemy w milczeniu, wydaje mi się, że kieruje się do swojego domu. Nie mylę się. Otwiera mi drzwi i ponownie chwyta za rękę.
Wprowadza do środka. Ściągamy buty. Teraz stoję niezręcznie, nie wiedząc, co dalej. Jego rodziców nie ma, jesteśmy sami.
- Mogę? - pyta, trzymając w dłoni jakąś opaskę. Kręcę przecząco głową. Nie ma mowy. Widzę, jak przez jego twarz przebiega błysk bólu. Jest mi przykro, ale boję się. - A zamkniesz oczy? - potakuję. To mogę zrobić.
Uśmiecha się lekko. Staje za mną, gdy robię to, co karze. Prowadzi mnie gdzieś. Wreszcie stajemy, a on pozwala mi zobaczyć, co się dzieje.
Zatykam usta dłonią.
Przygotował kolację. W kuchni jest mnóstwo świeczek, czerwony obrus, serduszka, róże... O Boziu! To... cudowne.
Odwracam się do niego przodem z szerokim uśmiechem i łzami w oczach. Od zawsze marzyłam o takim czymś.
Przytulam go mocno, co odwzajemnia.
- Mam nadzieję, że Ci się podoba.To dlatego, ciągle zerkałem na telefon. Dogadywałem się z rodzicami. - tłumaczy, a ja czuję się głupio. Jak mogę oskarżać go o pisanie sms-ów z Weroniką, kiedy on tak się dla mnie stara?
- Oczywiście! - cieszę się, jak idiotka, naprawdę.
Siadamy przy stole. Uśmiecham się, bo jestem szczęśliwa. Rozmawiamy, żartujemy. Bawię się świetnie, a w mojej głowie ani razu nie pojawia się Harry.
To duży krok, może Kajetan okaże się moim zbawieniem?
Bo z miłością jest tak, że nigdy nie wiesz, czego się spodziewać.
No cóż, miałam spore, braki, ale wszystko już nadrobiłam!
OdpowiedzUsuńJestem w szoku! Harry i Ana zerwali?! Boże jak on mógł się tak zachować! CO ZA IDIOTA.
Kajetan..hmm..no wszystko pięknie i fajnie, ale ona ma być z Harrym!
W dodatku nie mogę uwierzyć w to, że ona wróciła do Polski. Matko co tu się dzieje!
wow nie spodziewałam się tego, że ona zacznie sie znowu spotykać z kajetanem
OdpowiedzUsuńOoo jak suodkooo
OdpowiedzUsuńja jestem za HANA. Płakałam jak zabronili.. a Kajetan? Tak to od razu do innej poleeciał :/
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie i jeszcze raz nie! Żadnego Kajetana, żądnych nowych miłości! Może i jestem wściekła na Harry'ego, ale nie na tyle by chcieć związku Anastazji z tym pożal się Boże Kajetanem! Niech Harry szybko bierze się w garść i po nią przyjeżdża!
OdpowiedzUsuńA Kajetan niech spierdziela na drzewo prostować banany! I jestem pewna, że nie pisał z rodzicami o!
Czekam na 18 ;)
Pozdrawiam ;*
Hana, hana i jeszcze raz hana! O nie Kajetan, to nie jest miłość Any życia :D Okej Hazza zachował się jak ostatni dupek, ale jeśli ma dobre wytłumaczenie i będzie się starał...? :D
OdpowiedzUsuńCzekam i chcę już z powrotem Harrego w opowiadaniu! :)
No nieźle mnie zaskoczył Kajetan, ale wydaje mi się, że i tak będzie ją zdradzał czy coś takiego ;D
OdpowiedzUsuńRozdział świetny <3
@lovju69
Ale czemu..? Nie ogarniam uwielbiam tego bloga i to jak piszesz ale niech Kajetan spada, i zostawi to bo Harry jest jej miłością. Ona przy kajetanie jak to napisałaś nie czuje motylków..
OdpowiedzUsuńdziękuje ze piszesz i oczywiście kocham tą historie no tylko jak każdy chciałabym aby ona dala mu szanse żeby hazz się postarał.
Mam nadzieje ze się nie obraziłaś że...no nw sumie nie wiem
Dziękuje rozdział cudowny
Next! ;*
Rozumiem, że Ana chce jak najszybciej zapomnieć o Harrym, ale czy sprawy z Kajetanem nie dzieją się za szybko? W końcu, dopiero co wróciła, nie jest w stanie ot tak wyrzucić wszystkie wspomnienia z Anglii. Chciałabym wierzyć, że Kajetan zasługuje na drugą szansę. Niby udowodnił, że mu zależy na Anie tą kolacją i tak dalej, wszystko pięknie, ale jakoś mu nie ufam. Nie wiem, może dziwna jestem :o
OdpowiedzUsuń