piątek, 16 maja 2014

– Rozdział 9 –

rozdział 9 dedykuję Mary @Stolen_Dance_1
dziękuję Ci za każde miłe słowa, dzięki komuś takiemu, jak Ty,
mam ogromną motywację do dalszego pisania! ♥


Przeglądam się w lustrze po raz setny w ciągu ostatnich piętnastu minut. Mam na sobie ciemne spodnie, bluzkę z rękawami trzy/czwarte, która jest cała czarna w kwiatuszki. Na nogi zakładam balerinki i biorę niewielką torebkę, do której wkładam telefon, klucze oraz portfel.
- Ana, Twoja koleżanka już jest! - krzyczy mama w momencie, w którym zamykam drzwi mojej sypialni.
- Idę. - odkrzykuję, zbiegając ze schodów. W przedpokoju obok kobiety stoi Gemma ubrana w granatową sukienkę z asymetrycznym dołem, czarne sandałki, a w dłoni trzyma torebkę tego samego koloru. Witam się z nią przyjacielskim uściskiem, żegnam się z mamą i opuszczamy z dziewczyną mój dom.
- Twoja mama wydaje się być fajna. - rzuca, kiedy kierujemy się do czarnego Range Rover'a. Chwila, to żart prawda? Takie auto ma...
- Harry. - mruczę cicho, widząc go, znudzonego za kierownicą, bębniącego o nią palcami. Unosi głowę. gdy słyszy śmiech Gemmy, który jest jej reakcją na mój wyraz twarzy.
Chłopak spogląda na mnie niepewnie, uśmiechając się lekko. Spuszczam głowę, wkładając kosmyk włosów za ucho. Wsiadamy do samochodu, witam się z nimi, ponieważ z tyłu, teraz obok mnie siedzi blondyn.
- Niall. - mówi radośnie, z pełną buzią. Chichoczę, gdy kilka chipsów wylatuje mu z buzi.
- Ana. - odpowiadam, próbując stłumić śmiech, lecz nie jest to takie proste, szczególnie, kiedy patrzę na jego wyraz twarzy i marne próby łapania wszystkiego, co "gubi".
Czuję na sobie czyiś wzrok, dlatego odwracam głowę od Horana, napotykając dziwne spojrzenie Harry'ego w lusterku. Ignoruję je. I tak wreszcie jedziemy, więc uznaję, że po prostu się zrelaksuję. Niall z Gemmą świetnie mi w tym pomagają.
Jedynie zielonooki pozostaje z nieodgadnionym wyrazem twarzy. Nie mam czasu poruszać tej kwestii, ponieważ, gdy tylko wysiadamy dziewczyna ciągnie mnie do środka ogromnej willi, której niestety nie zdążam dokładnie zlustrować. Kieruje nas w stronę niewielkiej grupki, która składa się z najbliższych przyjaciół Gemmy. Poznaję się z każdym, jednak już nie pamiętam poszczególnych imion, a hałas, który nazywają muzyką zagłusza każde słowo.
Jeden z chłopaków coś mówi, przez co wzrok zebranych w niewielkim kręgu pada na mnie. Marszczę czoło, kiedy wymieniają ze sobą znaczące spojrzenia. Gemma zagryza wargę, odwracając wzrok, co niepokoi mnie jeszcze bardziej.
W pewnym momencie czuję, jak jeden z nich chwyta mnie w talii i unosi w górę. Piszczę z przerażenia, uderzając go wszędzie,gdy przerzuca mnie sobie przez ramię. Nie chcę jednak za bardzo się wiercić, ponieważ obawiam się, że ktoś może zobaczyć zbyt wiele mojego ciała.
Boję się co raz bardziej, gdy zdaję sobie sprawę,  że wyszliśmy do ogrodu, w którym jest basen. Kiedy byłam młodsza przez dziwne zabawy innych dzieciaków zaczęłam się topić, straciłam przytomność, woda była wszędzie, pochłaniając mnie całą. Obudziłam się w szpitalu, uratowali mnie, ponieważ w ostatniej chwili mama zauważyła, co się dzieje, od tej pory unikam wszelkiego rodzaju wodnych rozrywek, bo najzwyczajniej w świecie mam lęk.
Niestety, ten chłopak tego nie rozumie. Z każdym kolejnym krokiem zdaję sobie sprawę do czego to zmierza. Krzyczę. Szukam oparcia gdziekolwiek, w kimkolwiek, ale znikąd nie nadchodzi pomoc.
Stoi. Choć nie widzę jego twarzy, wyobrażam sobie głupi uśmiech, który widnieje teraz na jego twarz, mam ochotę go spoliczkować, ale nie jestem w stanie tego teraz zrobić.
Czuję, jak odrywa mnie od siebie, próbuję go złapać, ale skutecznie odciąga mnie od siebie. Nim wpadam do lodowatej wody, zdążam jeszcze krzyknąć:
- Nie umiem pły... - po czym zanurzam się w niej cała. Macham nerwowo nogami, rękami, próbuję wydostać się na powierzchnię, ponieważ nie zdążyłam złapać oddechu. Woda jest wszędzie. Moje ubrania przesiąkają nią, przez co całe ciało staje się co raz cięższe, tak, jak moje powieki.
Ostatnie, co widzę to zbliżająca się postać chłopaka, który łapie mnie w ramiona. Potem ogarnia mnie całkowita ciemność, z której nie mogę uciec. Tak, jak tamtego dnia.
Otwieram oczy. Jestem tutaj, w Polsce. Widzę moich bliskich, przyjaciół, mamę, tatę i Daniela. Wszyscy wydają się bardzo zajęci. Mijają mnie, nie reagują na wołania. 
Obracam się, napotykam puste spojrzenie Leny. Podążam za jej wzrokiem. Widzę moje zdjęcie z czarną wstążką. Czyli to koniec? To właśnie tak miało wyglądać? Umieram mając niecałe siedemnaście lat?
- Ana! - słyszę wołanie. Znowu zmieniam pozycję. Mrużę oczy, próbując coś dojrzeć, a promienie słońca skuteczne mi to uniemożliwiają.
- Ana! - ktoś woła ponownie, obraz wydaje się wyraźniejszy. Ruszam w jego stronę. Słyszę swoje imię jeszcze dwa razy, po czym zalewa mnie woda.
To już na pewno koniec, myślę, jednak, gdy tym razem rozchylam powieki napotykam przerażone spojrzenie Styles'a. Spoglądam na niego pytająco, na co marszczy brwi.
- Ci kretyni wrzucili Cię do basenu. Uratowałem Cię... w ostatniej chwili. - słowa przychodzą mu z trudem. Bez słowa unoszę się ostatkiem sił i wtulam się w jego ramiona.
Wydaje się być zszokowany, lecz po chwili wraca do siebie, odwzajemniając mój gest.
- O Boże! Jak dobrze, że nic Ci nie ma! - krzyczy Gemma, odsuwając ode mnie chłopaka, ponieważ sama teraz trzyma mnie mocno, oglądając, czy wszystko w porządku. - Oni robią to zawsze. Nie chciałam tego, ale ich nie przegadasz! Ale nie przypuszczałam, że to może się tak skończyć! - jęczy, chowają twarz w dłoniach.
Dotykam jej ramienia. Uśmiecham się delikatnie.
- Jestem tu, prawda? - kiwa głową. - I tylko to się liczy. - dodaję, ponownie ją obejmując.
- Słuchaj, odwiozę Cię do domu, okej? Potrzebujesz odpoczynku. - rzuca Harry, odciągając ode mnie swoją siostrę, za co ta, piorunuje go wzrokiem.
- Nie mogę. Powiedziałam, że śpię u Gemmy. Jeżeli wrócę, od razu zacznie mnie o wszystko wypytywać, a jeżeli dowie się o całym zdarzeniu to postawi na nogi całą policję w Londynie  w ciągu dziesięciu sekund, aby rozliczyła się z tymi tu. - mówię, wskazując palcem na trzech chłopaków, kulących się z tyłu. Unikają moje wzroku, bo dobrze wiedzą, co mogło się stać.
- Och, zapomniałam! - dziewczyna uderza się w czoło, przez co jej brat wywraca oczami.
- Możesz spać u mnie w mieszkaniu. - rzuca luźno, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. We mnie aż wrze, na myśl o nocy spędzonej razem z nim, sam na sam, na jego prywatnym terenie.
- Świetny pomysł! - klaszcze w ręce Gemma, wstając. Otrzepuje kolana i posyła bratu ogromny uśmiech. Unoszę brew w górę. Czuję, jak ktoś mnie obejmuje. Wzdrygam się, lecz zdaję sobie sprawę, że to jedynie Harry, który teraz głaszcze uspokajająco moje plecy swoją dużą dłonią.
Obejmuje mnie ramieniem, prowadząc przez tłum ludzi, którzy na nowo wracają do zabawy. Moja impreza bardzo szybko dobiegła końca. Nawet nie zdążyłam niczego się napić, nie zdążyłam zrobić czegokolwiek!
- Niall! - wołam nagle, na co Harry przystaje. - Co z nim? - pytam, rozglądając się dookoła. Przecież nie może go zostawić.
- Poradzi sobie. - wzdycha chłopak w odpowiedzi i rusza dalej, ze mną u boku. Marszczę czoło. Skoro tak mówi...
Wreszcie wydostajemy się na zewnątrz. Oddycham z ulgą, gdy do moich nozdrzy dociera świeży tlen, a nie namiastka powietrza z przewagą odoru spoconych ludzi.
- Dlaczego byłaś taka przerażona? - pyta Harry, gdy tylko wsiadamy do samochodu, a on odjeżdża. Widząc, że obejmuje się ramionami, od razu włącza ogrzewanie.
- Lęk. - mówię wymijająco, jednak on nie daje za wygraną.
- Zawsze jesteś taka małomówna?
- Zawsze jesteś taki wścibski? - odpyskuję, co wywołuję na jego twarzy uśmiech.
- Zadziorna to Ty potrafisz być. - rzuca ze śmiechem, sięgając po coś za siebie. Dostaję czymś w głowę, zasłania mi to obraz. Ściągam materiał z buzi i zdaję sobie sprawę, że to bluza. Okrywam się nią, jak kołdrą, na co chłopak unosi brwi.
- Widzę, że tworzysz nową modę chodzenia w bluzach. - mówi zaczepnie, co ignoruję. Nie dam mu satysfakcji, nie uda mu się kolejny raz wyprowadzić mnie z równowagi. Nie tym razem.
Milczę. Całą drogę do jego domu przejeżdżamy w ciszy, której nie zamierzam przerywać. Styles kilkukrotnie otwiera buzie, aby coś powiedzieć, jednak zaraz milknie. I dobrze, nie mam ochoty słuchać jego "mądrych wypowiedzi" albo setki pytań, których zawsze ma tak wiele.
Zatrzymuje się przed wysokim, postawnym budynkiem. Na pierwszy rzut oka widać, że nie może tu mieszkać byle kto. Szczególnie, gdy spoglądam na ochronę, jaką szczyci się to miejsce.
Zatrzymuje pojazd na miejscu oznaczonym inicjałami "H. E. S.", co daje mi jasno do zrozumienia, że należy ono do niego. Obok znajduje się jeszcze siedem takich, pewnie dla jego gości.
Wysiadam z samochodu, zostawiając bluzę na siedzeniu. Ale zauważam, że Harry bierze ją ze sobą, a kiedy tylko staje obok mnie, zarzuca mi ją na ramiona.
Wywracam oczami, jednak nie komentuję  tego gestu. Wchodzimy do środka, przez szklance drzwi, które otwiera przed nami mężczyzna z czarnym uniformie. Kiwa głową w geście szacunku, co chłopak odwzajemnia. To musi być dziwne. Mieć dwadzieścia lat i czuć się o wiele starszym, przez zachowanie ludzi wobec Ciebie.
Wchodzimy do windy. Stoję obok niego. Czuję, jak atmosfera między nami gęstnieje. Naprawdę windy wpływają tak na ludzi? Czytając różne fanfiction napotykałam się z tego typu sytuacjami, co bardzo mnie dziwiło, ale teraz rozumiem ból tamtych ludzi.
Wreszcie zatrzymujemy się na odpowiednim piętrze. Wychodzimy na korytarz, którego drewniana podłoga pokryta jest czerwonym dywanem, a ściany są koloru beżowego. Klimatu dodaje kilka obrazów w ciężkich dębowych ramach, tego samego typu, co drzwi prowadzące do mieszkań.
Czy powiedziałam mieszkań? Miałam na myśli ogromnych apartamentów, bo właśnie tak wygląda lokum Harry'ego.
Niepewnie kieruję się za nim, obawiając się, że mogę się tu najzwyczajniej w świecie zgubić. Wchodzimy do przestronnego salonu połączonego z kuchnią. Wszystko jest takie wielkie!
- Zrobię Ci ciepłą herbatę, a potem dam jakieś ubrana na zmianę. - mówi tonem nie znoszącym sprzeciwu. Nie odpowiadam, nie widząc w tym żadnego sensu, skoro i tak postawił wszystko jasno.
Siadam niepewnie na jednym z wysokich krzeseł przy wysepce.
Harry robi gorący napój, a sama pociąga spory łyk z butelki wody. Wywracam oczami. Muszę pamiętać, aby nigdy nie pić u niego otwartych napoi. Chwila, przecież nie będzie już ku temu okazji.
Chłopak stawia przede mną napój w różowym kubku z Prosiaczkiem z "Kubusia Puchatka". Uśmiecham się szeroko, zdając sobie sprawę, że musi on należeć do niego.
- Ja wolałam Tygryska. - rzucam, spoglądając na niego.
- To tak, jak ja. - uśmiecha się, skupiając wzrok na mnie. - Po prostu stwierdziłem, że chcę mieć wszystkich. A wybrałem ten, ponieważ tamten jest mój i nikomu nie pozwalam go tykać. - dodaje, a ja po raz pierwszy podczas naszego spotkania rozluźniam się.
- Jasne, zobaczysz, że w końcu będę z niego piła! - rzucam, śmiejąc się. Jego wzrok zmienia się. Wydaje się być dużo łagodniejszy.
- Mam nadzieję. - odpowiada, wpatrując się w kubek.
- Co? - pytam, nie rozumiejąc go.
- Bo to znaczy, że nie jesteś tu ostatni raz. - o Boziu! Nogi pode mną miękną, dlatego bardzo się cieszę, że siedzę. On naprawdę to powiedział? On naprawdę tak myśli?
To takie... wspaniałe uczucie, wiedząc, że komuś znowu zależy na mojej obecności, ale... Kurczę, to nie ma prawa się udać. Przecież nawet gdy podejmę próbę zbliżenia się do niego... Harry jest sławny, jest członkiem zespołu znanego na całym świecie. A teraz ja. Nie znaczę nic dla nikogo, chyba, że dla rodziny. Nie robię nic specjalnego. Właściwie  tylko jem, śpię i oddycham. No, także chodzę. Co dalej? Nic.
- Przyniosę Ci rzeczy. - mówi chłopak, wyrywając mnie z zamyślenia.
Sądząc po jego minie, mogę stwierdzić, że czekał na jakąś odpowiedź, a nie słysząc jej poczuł się odrzucony. Znowu.
Tyko teraz jest jedna, podstawowa różnica. Waham się. Nie chcę go skreślić, gdyż przy nim odzyskuję wiarę w szczęście. To chore, dziwne i nienormalne.  Niemożliwe. Ale właśnie tak jest.
Co jeśli Gemma ma rację? Może powinnam zaryzykować? Przecież nic nie stracę, prawda?
Nim zdaję sobie sprawę ze swoich czynów moje nogi niosą mnie wprost za krokami Harry'ego. Wchodzę do pokoju, który najprawdopodobniej jest jego sypialnią.
Klęczy przy szafie poszukując jakiś ubrań dla mnie. Podchodzę do niego po cichu, od tyłu. Dotykam delikatnie jego ramienia. Obraca się, a jego wyraz twarzy jasno daje mi do zrozumienia, że nie wie, o co może mi chodzić.
Nie martw się, ja też siebie nie rozumiem, myślę, jednak biorę głęboki wdech, przełamując się.
- A co jeśli chciałabym poznać Cię bliżej? - pytam, próbując zacząć rozmowę.
- To zależy. - odpowiada, wzruszając ramionami.
- Od czego? - marszczę czoło, główkując co sobie teraz myśli.
- Od Twoich intencji. - ach, no tak. Mentalnie uderzam się w czoło.
Teraz jest ten moment. Zrób to!
- Harry, bo ja chcę wiedzieć... - jąkam się, czując, jak moje policzki płoną. Denerwuję się. - Czy byłbyś skłonny, nie, to głupio brzmi. Och, dobra! Chciałabym abyśmy zaryzykowali, okej? Wiem, że Ty pewnie mnie wyśmiejesz, ale czuję przy Tobie coś takiego, że mogę być szczęśliwa i chciałam wiedzieć, czy moje odczucia są prawdziwe. Chcę spróbować Harry, zacząć od nowa. - mówię cicho, spuszczając głowę.
Sekundy ciągną się w nieskończoność, kiedy lustruję wzrokiem stopy chłopaka, który podnosi się. Czuję jego obecność, bardzo blisko.
Unosi delikatnie mój podbródek, wpatrując się we mnie swoimi intensywnie zielonymi oczami. Czekam, a w środku cała wrę.
- Ja też chcę Cię poznać, Anastazjo. - odpowiada z uśmiechem, który odwzajemniam.
I choć nie wiem, co będzie, to cieszę się, że to mówię.

Bo w życiu trzeba ryzykować, na tym to polega.


czytasz? skomentuj – to daje naprawdę ogromną motywację!

9 komentarzy:

  1. Świetny rozdział,bardzo miło się czyta. Czekam na next.
    @awmyalien xxx.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zawsze genialnie, trzymasz swój strasznie wysoki poziom. Gratulacje <3
    Adiś

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział! Bardzo ciekawe akcje i oby tak dalej! Czekam na następny! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie wiem czemu ale dla mnie ten rozdział był taki słodki *_*
    Genialny ! <3
    Czekam na next <3
    @lovju69

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny, cudowny, niezwykły, pełen pasji nie wiem co jeszcze brak mi słów! Jesteś niesamowita uwielbiam po prostu! Harry taki awwwwww <3 z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy! <3
    ~M.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejciu ♥ Naprawdę dziękuje Ci za to ,że zadedykowałaś mi ten rozdział. Nie spodziewałam się czegoś takiego, tak naprawdę to ty inspirujesz mnie do pisania swoim opowiadaniem. W tym rozdziale był taki fragment "To chore, dziwne i nienormalne. Niemożliwe. Ale właśnie tak jest." Tak samo jest z twoim opowiadaniem niemożliwe ,żeby było tak idealne, wciągające ,a jednak jest. Pierwszy raz spotkałam się z takim ff i zakochałam się w nim. Ta sytuacja pomiędzy Aną i Harry'm fydsgfyhgjdsdsftgdsfhds Nie jestem w stanie napisać co się wtedy ze mną działo, naprawdę. Taka burza uczuć szczęście, wzruszenie... i milion myśli. Kiedy czytałam końcówkę rozdziału przypomniało mi się zdanie "Świat należy do odważnych" Dokładnie powiedziała mi pani od matmy kiedy zgłosiłam się do tablicy xD (Wiem,nie ma nic z tym wspólnego xD)
    To chyba na tyle...
    Życzę weny :) ~ Twoja @Stolen_Dance_1

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, super! Harry jest taki kochany tutaj ♥♥♥
    nie wiem, jak ona mogła go tak odrzucać :( cieszę się, że w końcu poszła po rozum do głowy!

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeurocze, uśmiechałam się do komputera, więc Ci się udało. Kiedy tonęła, przestałam oddychać i dopiero po chwili się zorientowałam, swoją drogą, ciekawe, że Harry kazał jej siedzieć w mokrych ubraniach i czekać na herbatę, głowa w chmurach.

    OdpowiedzUsuń
  9. Wow.... Dziękuje rozdział super jak każdy
    Świetny..... Dzięki ;*

    OdpowiedzUsuń