Wszystko dzieje się bardzo szybko, nie potrafię odróżnić krzyku rodzeństwa od zagorzałych fanek chłopaka. Czuję ból rozchodzący się po całym ciele. Mam wrażenie, że któraś wyrwała mi pukiel włosów, a inna podarła ubrania, czy zabrała buta.
Wiem, że pewnie jestem podrapana nawet na twarzy, moją skórę pokrywa mnóstwo fioletowych plam, przez które trudno dojrzeć jej prawdziwy kolor.
Wreszcie ktoś wyciąga mnie z tłumu i mocno przyciska do siebie. Ogarnia mnie fala ulgi, gdy zdaję sobie sprawę, że tą osobą jest Harry.
- Zaraz stąd wyjdziemy. - szepcze, przeciskając się przez nastolatki w stronę lady, za którą stoi Gemma. Przypuszczam, iż wydostaniemy się jakimś tylnym wyjściem.
Oglądam się za siebie, napotykając rozgniewane spojrzenia młodych dziewczyn. Co ja im takiego zrobiłam? Nie moja wina, że ktoś włamał mu się na konto i postanowił trochę namieszać. Przecież gdyby nie to, w życiu nie byłabym teraz w jego ramionach, w których swoją drogą jest mi naprawdę przyjemnie.
Tak, jak myślałam siostra chłopaka wskazuje na jedne z drzwi, przez które pospiesznie wychodzimy. Z drugiej strony czeka już samochód, do którego wsiadamy.
Spuszczam głowę, przyglądając się moim złączonym dłonią. Czuję na sobie jego wzrok, jednak postanawiam nie reagować. To na razie zbyt wiele, jak dla mnie. Znam go kilka godzin, a już zostałam zaatakowana przez niewyżyte stado jego fanek. Nie jest to czymś, czego chciałam.
- Ana... - zaczyna cicho, dotykając palcem mojego policzka, na co odruchowo się wzdrygam. - Wybacz. - dodaje pospiesznie, widząc moją reakcję. - Musimy jechać do szpitala, nie wyglądasz najlepiej. - kończy, lecz ja wciąż nie nawiązuję z nim kontaktu wzrokowego. - Proszę, powiedz coś. - jego błagalny ton sprawia, że się waham. Wreszcie biorę głęboki wdech i odpowiadam:
- Co mam Ci powiedzieć, Harry? - czuję, jak łzy majaczą mi w oczach, zaczynają rozmazywać mi obraz. - Właśnie przeżyłam jedną z najgorszych chwil mojego życia, czego Ty ode wymagasz? - głos mi się łamie, co raz bardziej z każdym słowem. - Nie chciałam tego. Chcę normalnie żyć, rozumiesz? Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego. - mówię, odwracając głowę w bok, w tym samym momencie, w którym stajemy na czerwonym świetle, jedna z fanek rzuca się na pojazd z mojej strony.
Nim zdążam usłyszeć, co mówi zostaję odciągnięta przez chłopaka i właśnie teraz siedzę na jego kolanach, a on mocno przyciska mnie do siebie. Ten gest nie wywołuje odruchu obronnego, wręcz przeciwnie. Opadam bezsilnie głową na jego ramię, wtulając się w niego. Jest to... przyjemne, do tego czuję się bezpieczna. To chore, ale prawdziwe.
Zaciskam mocno powieki, chcąc odsunąć się od rzeczywistości, która mnie otacza. Nie wiem, co będzie dalej. Przecież ja tu aktualnie mieszkam, one wiedzą, jak wyglądam, a jeśli nie będę mogła już normalnie żyć? Mam cholerny mętlik w głowie i nijak nie wiem w jaki sposób mogę to wszystko rozwiązać.
Moje zamyślenie zostaje przerwane przez łagodny głos chłopaka, mówiący o tym, że jesteśmy w szpitalu. Wychodzimy z pojazdu, od razu kierując się w stronę wejścia, Harry dalej obejmuje mnie ramieniem, jakby próbował ukryć moją osobę przed resztą świata. Czuję dziwne ukłucie w sercu na myśl, że się mnie wstydzi, ale wtedy zdaję sobie sprawę, iż robi to, ponieważ w ten sposób może mnie chronić.
- Dzień dobry, chcielibyśmy zgłosić się do pana Hydenn. - mówi swoim zachrypniętym głosem, na którego dźwięk po moim ciele od razu przechodzi stado dreszczy.
- Dobrze, panie Styles. Imię i nazwisko tej młodej pani. - uśmiecha się łagodnie pielęgniarka w moją stronę, pewnie patrząc na mnie już wie, co musiało się stać.
- Anastazja Manik. - odpowiadam cicho. Kobieta marszczy brwi, czuję, że to przez moje nazwisko, więc pospiesznie literuję je, na co posyła mi jeszcze szerszy uśmiech.
Gdy odchodzimy z Harry'm od recepcji i kierujemy się w stronę gabinetu lekarza, czuję jego usta tuż przy moim uchu.
- Myślałem, że masz na imię Ana. - kąciki moich ust wędrują mimowolnie ku górze, słysząc jego rozbawiony głos.
- Nigdy nie mówiłam, że to jest moje imię, nie pytałeś o nie. Wołają tak na mnie i wolę ten skrót. - odpowiadam wzruszając ramionami.
- To chyba jedno z najdłuższych wypowiedzi, jakie od Ciebie usłyszałem. - śmieje się, na co mu wtóruję. Chyba ma rację, ale to nie moja wina, że jestem po prostu małomówna w nowym towarzystwie, które do tego mnie tak strasznie onieśmiela!
- Jesteśmy, poczekam tutaj. - mówi, otwierając przede mną drzwi. Kiwam głową i przekraczam próg pomieszczenia, napotykając łagodne spojrzenie starszego pana.
Wskazuje dłonią na krzesło przed biurkiem, które od razu zajmuję. Spogląda w papiery leżące na jego biurku, uważnie je skanując.
- Jesteś nowa. Nigdy nie zostałaś spisana w naszym szpitalu. - mruczy pod nosem, na co unoszę brew. Serio doktorku? Normalnie Sherlock Holmes z Ciebie – myślę z ironią, gdy mężczyzna dalej przegląda kartotekę. Skąd on ją do cholery ma? Nieważne.
- Chorujesz na coś? Bierzesz jakieś tabletki na stałe? - pyta, unosząc głowę.
- Żelazo. - odpowiadam zwięźle, chcąc jak najszybciej się stąd wydostać. Ma przepisać mi jakąś maść na szybsze gojenie się ran i tyle, do widzenia, a przeprowadza ze mną jakiś wywiad środowiskowy.
- Dobrze. Pokaż się. - jakkolwiek niemoralnie to zabrzmiało, ignoruję ten głosik w mojej głowie, posłusznie idąc w jego stronę. Ukazuję mu liczne rany, siniaki i zadrapania. Te dziewczyny naprawdę są szalone.
- Więc, Anastazjo...
- Ana. - wtrącam, na co spogląda na mnie wymownie, jednak kontynuuje.
- Tutaj masz coś, co pomoże szybciej zagoić się temu wszystkiemu. Poza tym, nie masz niczego stłuczonego, czy połamanego, więc możesz wracać do domu. Nie ukończyłaś pełnoletniości, przez co musimy poinformować Twoich rodziców i musisz na nich poczekać. - no nie wierzę! Mama mnie udusi!
Kiwa głową, po czym opuszczam gabinet.
Na korytarzu od razu doskakuje do mnie Harry, badawczo mi się przyglądając.
- Wyrosła mi trzecia głowa, czy jak? - pytam sarkastycznie, na co odpowiada mi uśmiechem, ukazując swoje dołeczki.
- Zawiadomili Twoją mamę. - mówi, gdy siadamy na krzesełkach. Wzdycham ciężko.
- Wiem. Masz przerąbane Styles. - droczę się z nim, choć... nie jest to niemożliwe. Pierwszą osobą, z którą skonfrontuje się kobieta będzie on. W końcu to jego fanki mnie zaatakowały.
- Jasne. Słuchaj, nie chciałabyś się ze mną jutro spotkać? No wiesz... W ramach rekompensaty, za dzisiaj. - czy on się jąka? Czy on się rumieni? Czy Harry Styles jest zakłopotany? Czy on chce się ze mną umówić? Odpowiedź na wszystko brzmi...
- Tak. - odpowiadam szybko, zbyt szybko. - Czemu nie. - dodaję, dla niepoznaki.
Gdy chłopak chce coś jeszcze dodać zjawia się moja mama. Widzę, że bardzo się przestraszyła, ale oddycha z ulgą widząc mnie w jednym kawałku.
- Ana! Tak bardzo się bałam! - mówi, przyciągając mnie do siebie w ciasnym uścisku.
- To boli. - dyszę, próbując ją trochę od siebie odsunąć. Bez skutku.
- Dzień dobry. - zaczyna cicho chłopak, za co jestem mu wdzięczna, bo kobieta puszcza mnie, kierując wzrok na niego. - Jestem Harry. -wyciąga w jej stronę dłoń, którą ona niepewnie ściska, przyglądając mu się badawczo.
- Mama Anastazji, Lilianna. - odpowiada sucho, a ja mierzę ją spojrzeniem. Mogłaby być choć trochę milsza.
- Um, ja będę już szedł, mam wywiad za godzinę i... do zobaczeni jutro Anastazjo. Do widzenia Pani. - wyraźnie się zmieszał. Macham mu delikatnie dłonią, gdy tylko znika za rogiem.
- O co tu chodzi? Wiem, że coś było nie tak, ale nie przypuszczałam... Nie zgadzam się, abyś się z nim widywała. - mówi twardo, wpatrując się we mnie.
- Że co proszę? - pytam, nie dowierzając temu, co słyszę.
- On jest sławny, może mieć wszystko. Gdy tylko mu się znudzisz rzuci się w kąt. Poza tym... Nie sądzę, aby był dla Ciebie odpowiedni. Gdy tylko jutro przyjdzie, masz mu powiedzieć, że nie chcesz go znać. - nie wierzę w to, co pada z jej ust. Czy ona siebie słyszy?
- Jak chcesz - odpowiadam, choć dobrze wiem, że jutro się z nim zobaczę.
Chcę być szczęśliwa, a odnoszę dziwne wrażenie, iż pomimo dzisiejszej sytuacji to właśnie Harry może być powodem mojego szczęścia.
Nie chcę zmarnować szansy.
W milczeniu opuszczamy szpital i kierujemy się w stronę jej samochodu. Nie mam ochoty podejmować się jakiekolwiek dyskusji z nią. Boli mnie to, że jak zwykle chce aby wszystko szło po jej myśli. Naprawdę chcę iść jutro z Harry'm, chciałabym go lepiej poznać. Przecież to, jakiego przedstawiają go media często nijak ma się do rzeczywistości, dlaczego ona nie może tego tak postrzegać?
Kręcę głową, gdy podjeżdżamy pod dom. Pospiesznie opuszczam pojazd i od razu kieruję się w stronę mojego pokoju.
Przebieram się w piżamę, ponieważ jest już po dwudziestej. Trochę mi zleciało w kawiarni i szpitalu. Przygotowuję ubrania na jutro, aby szybko się w nie przebrać.
Postanawiam się położyć, ponieważ czuję się wyczerpana wydarzeniami z dzisiejszego dnia. Nie mija pięć minut, a ja już biegnę przez łąkę z szerokim uśmiechem na twarzy, a obok mnie biegnie radośnie chłopak z burzą brązowych loków i intensywnie zielonym spojrzeniem.
- * -
Gdy następnego dnia moja mama wychodzi na zakupy pospiesznie zakładam na siebie ciemne spodnie, białą bokserkę, na którą wciągam różową bluzę bez kaptura z jakimś wzorkiem.
Wkładam białe trampki i chwytam czarną torbę. Włosy spinam w wysokiego kucyka, po czym wybiegam z domu.
Nie wiem, skąd chłopak zna mój adres, lecz nie powinno mnie to dziwić, dlatego nie zadaję zbędnych pytań, gdy odjeżdżamy jego czarnym Range Roverem spod mojego domu.
- Gdzie jedziemy? - pytam, kiedy zauważam, że zostawiamy za sobą Londyn. - Harry. - powtarzam, nie mając żadnej odpowiedzi od chłopaka. Poddaję się, widząc, że nie ma zamiaru mi odpowiedzieć.
Siedzę w ciszy, wpatrując się w widoki za oknem. Otacza nas zieleń, żółć i przyjemna atmosfera.
Wreszcie zatrzymujemy się przy jakimś małym zajeździe.
- Chodź. - mówi, ruszając w stronę wzgórza. Idę za nim, próbując dotrzymać mu tempa. Mam wrażenie, że idziemy już jakąś wieczność, kiedy w końcu wpadam na jego plecy.Zatrzymał się, a ja przez zamyślenie nawet tego nie zauważyłam.
- Harry, słuchaj... - zamieram w momencie, w którym przesuwa mnie przed siebie, obejmując moją talię swoimi dużymi dłońmi, a ja spoglądam na piękny krajobraz przede mną.
- To jest cudowne. - szepczę, opierając głowę o jego tors. Chciałabym aby ta chwila trwała wiecznie, naprawdę. Właśnie teraz czuję, że żyję. Tak, czuję się żywa!
Jakkolwiek irracjonalnie to brzmi, w końcu znam go dopiero dwa dni, ale... co jeżeli Harry Styles jest szansą, którą dał mi sam Bóg?
Wpatruję się w widok przed sobą i wiem, że ten chłopak jeszcze wiele zmieni w moim życiu.
I mam nadzieję, że na lepsze.
czytasz? skomentuj – to daje naprawdę ogromną motywację!
ojesuojesu! Miałam taką piękną wizję przez końcówkę, serio, jejku!
OdpowiedzUsuńJak sie rozwiną relację naszej parki? Jej mama dalej będzie taka straszna dla Harrego? Wyobraziłam sobie taką mrożącą krew w żyłach minę mojej mamy, więc no, nie zazdroszczę mu tego małego spotkania. Czekam na kolejny rozdział i cieszę się, że dodajesz je co parę dni :D
~@iiwannabedrunk
Za każdym razem kiedy czytam kolejny rozdział czuję coś innego. Nie wiem co to jest, ale chyba coś bardzo pozytywnego. Mogłabym czytać to w kółko dzień i noc. Może to głupie ,ale mam dziwne wrażenie ,że ta historia dzieje się naprawdę.
OdpowiedzUsuńTak to zdecydowanie jest dziwne...
Rozdział jest tak jak zawsze idealny ,a w połączeniu z tą piosenką jeszcze lepszy. Ciągle nie mogę zrozumieć jak można tak doskonale pisać. Masz talent i umiesz jednocześnie wciągnąć czytelnika tak by go nie zanudzić. Ciągle wyobrażam sobie tą sytuacje w szpitalu ,którą opisałaś hahaha na miejscu Any sama nwm jak bym się zachowała.
To moje ulubione opowiadanie i cieszę się bardzo ,że dodajesz rozdziały tak byśmy nie czekali na nie ani za długo ani za krótko.
Życzę weny :) ~ @Stolen_Dance_1
No nieźle.
OdpowiedzUsuńRozdział świetny, Harry taki opiekuńczy ^^
Bardzo, baaaaardzooo podoba mi się to opowiadanie <3
@lovju69
Jak zawsze świetnie się czytało i jeszcze ta piękna piosenka ♥♥♥ Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :D
OdpowiedzUsuńZajebisty...xx
OdpowiedzUsuń<3 Uwielbiam te opowiadanie! ;D jest po prostu cudowne ;) nie mogę się doczekać rozwinięcia relacji Any i Harrego <3 już nie mogę się doczekać następnego rozdziału! ;D
OdpowiedzUsuń~M.
Późną porą pod osłoną nocy piszę ten komentarz, by powiadomić Cię, że przeczytałam i czekam na kolejny, gdyż nie stać mnie dziś na nic bardziej kreatywnego. Więc, pozdrawiam i czekam.
OdpowiedzUsuńO cholera :D <3 Już kocham to opowiadanie! To jest świetne! Harry. O. Matko.
OdpowiedzUsuńJaki słodziak! XD Kocham to opowiadanie równie mocno jak Ciebie za to, iż je piszesz :DD <3 Z niecierpliwością czekam na kolejny <33333
Ica
Wow, świetna końcówka <3
OdpowiedzUsuńwow świetne jest to opowiadanie, czekam na kolejny rozdziałm możesz informować @gostek_
OdpowiedzUsuńświetne <3 zaczęłam dopiero czytać ale jesem zakochana już ;*
OdpowiedzUsuń