Podjeżdżamy pod dom niecałe dwadzieścia minut później. Mama nie pyta o nic związanego z moją nagłą zmianą nastroju, co bardzo mnie cieszy, ponieważ nie mam ochoty tłumaczyć jej, że zatraciłam się w zieleni oczu samego Harry'ego Styles'a jednego z członków słynnego zespołu One Direction. I tak pewnie nie byłam jedyna, która normalna dziewczyna nie zareagowałaby w ten sam sposób? No właśnie, żadna.
- Ja idę do siebie. Dobranoc. - mówię, gdy tylko przekraczamy próg.
- Jesteś pewna? Dziś robię lasagne. - odpowiada kobieta. Kuszące, ale naprawdę nie czuję się głodna. Kiwam głową dając mamie znać, że nie i ruszam po schodach na górę.
Wchodzę do pokoju, biorę głęboki wdech i kieruję się do garderoby, aby przebrać się w wygodniejsze ubrania oraz schować te, które kupiłam.
Mając na sobie czarne legginsy, luźną szarą bluzę, a włosy rozpuszczone siadam na łóżku z laptopem. W oczekiwaniu, aż urządzenie się włączy, spoglądam na komodę, do której włożyłam mój telefon.Waham się, czy po niego nie sięgnąć, ale dźwięk powitania skutecznie odsuwa ode mnie tę myśl, szczególnie, gdy z obrzydzeniem wpatruję się w zdjęcie, które przez ostatnie miesiące było moją tapetą.
- Usuń, usuń, usuń. - powtarzam niczym mantrę do siebie, lecz na głos. Staram się nie myśleć o nim, naprawdę. Ale nie jest to takie proste, jak bym chciała. Trudno jest zapomnieć o osobie, z którą łączyły silne więzi, miłość - o ile w ogóle mogę cokolwiek na jej temat powiedzieć, bo, jak się okazało nie była ona na tyle trwała, na ile bym chciała.
Kiedy wreszcie udaje mi się wymazać go kompletnie chociaż z pamięci mojego laptopa, postanawiam zajrzeć na Tweet* - jeden z portali społecznościowych, lecz nie jestem tam znana, a tym bardziej nie ma tam moich znajomych. Z tego, co wiem, jedynie ja posiadam tam konto, co bardzo cieszy. Przynajmniej mogę pisać to, co chcę - nie muszę bać się opinii otaczających mnie ludzi, bo Ci, których tam poznaje są inni. Wspierają i pomagają – zawsze.
- Zobaczmy co u nich słychać. - mruczę pod nosem, przeglądając zawartość strony. Przesuwając pasek w dół, natrafiam na weet* od... Harry'ego Styles'a.
Marszczę czoło, nie dowierzając temu, co widzę.
- "kim jesteś? nie chcę byś uciekała, bo co jeśli to przeznaczenie?" - tłumię chichot., jednak nie potrafię powstrzymać kpiącego uśmiechu. To brzmi, jak tekst do nowej piosenki, a nie dzisiejsze wydarzenie, o ile można to określać aż tak wielką skalą.
Nie myśląc nad konsekwencjami wystukuję w odpowiedzi trzy literki. Chce mnie poznać, to pozna – myślę z ironią, bo zdaję sobie sprawę z tego, że nawet nie zauważy w tym "tłumie" mojego imienia, a raczej pseudonimu.
Postanawiam obejrzeć film, który pomimo, iż widziałam już tysiące razy wciąż wywołuje u mnie emocje, silniejsze z każdym kolejnym. Chodzi mi o "Bez mojej zgody", opowieść dotyczy rodziny, która zgubiła sens w trakcie radzenia sobie z chorobą córki, właściwie... Oni się od siebie odsunęli. I choć z początku można oceniać małą brunetkę surowo, ja od początku wiedziałam, że ona cholernie bardzo kocha siostrę.
Usadawiam się wygodnie w łóżku, opierając głowę o miękką poduszkę. Oddaje się w pełni historii na ekranie, zatapiając się we własnym świecie myśli oraz rozważań na temat bytu.
Mrugam kilkakrotnie zmęczonymi powiekami, a koniuszkiem palca ścieram kilka słonych kropelek z policzka. Wzruszona wpatruję się jeszcze chwilkę w napisy końcowe, jednak wreszcie wracam do siebie i przed pójściem spać zaglądam jeszcze na Tweet.
Wchodzę na powiadomienia, nie oczekując tam niczego nowego, ale bardzo się mylę. Nie dowierzam temu, co widzę, więc kilkakrotnie przecieram oczy dłońmi.
- Odpisał. - mruczę do siebie, po raz setny czytając jego odpowiedź. - "dlaczego uciekasz nieznajoma dziewczyno? dlaczego się chowasz? pokaż swoją twarz". - boziu, to jest po prostu niedorzeczne. On na pewno stroi sobie ze mnie żarty.
Zirytowana chcę zamknąć, ale w mojej głowie rodzi się pewien plan. Skoro chcesz się tak bawić, to ja zagram w Twoją grę - myślę, wystukując kontratak.
- "Uciekam, ponieważ nie wiem, co myśleć. Uciekam, ponieważ boję się tego, co dzieje się wewnątrz mnie. Bitwa, której nie chce przegrać ani rozum, ani serce".- zadowolona klikam "wyślij". Nie muszę długo czekać, aby usłyszeć znajome piknięcie świadczące o nowej wiadomości.
- "Nie bój się cieni, bo one świadczą o świetle. Nie bój się ryzyka, bo dzięki niemu czujesz, że żyjesz. Nie bój się miłości, bo to ona daje największe szczęście." - nie, Styles przegrałeś. Postanawiam zakończyć tę jakże dziwną i nierealną dyskusję prostymi słowami:
- "Nie czekaj na coś, co nigdy nie będzie w zasięgu Twoich dłoni". - tym razem naprawdę zamykam urządzenie, odkładam na szafkę nocną, a sama otulam się kołdrą.
Próbuję zasnąć, ale nim mi się to udaje, przed oczami wciąż wirują mi wiadomości od chłopaka o zielonych oczach, czy to, co pisał było prawdą? Szybko odrzucam od siebie tego typu myśli. Niemożliwe – szepcze moja podświadomość, a ja dobrze wiem, że ma rację, dlatego zaciskam mocno powieki, usilnie próbując odpłynąć w krainę spokoju.
- * -
Budzę się około dziewiątej rano, co oznacza, że mój sen już się reguluje. A kiedy nie będę mogła wstać, aż do 11 to będzie znaczyło, iż wracam do formy.
Nie mam ochoty od razu wstawać, jest mi ciepło, a także przyjemnie. Dlatego chwytam za laptopa, chcąc zajrzeć na mój ulubiony portal. Tak, to uzależnienie i nie, nie zamierzam z tym walczyć.
Nie spodziewam się niczego ciekawego, w końcu u dziewczyn jest inna godzina, aczkolwiek jestem okropnie zdziwiona, gdy zauważam bardzo dużą liczbę, przy napisie "powiadomienia". Niepewna klikam na nią, a moim oczom ukazuje się mnóstwo weet'ów. Niektóre mnie obrażają, w bardzo dosadny sposób, inne trzymają moją stronę, a jeszcze jedne wyrażają niezadowolenie z powodu takiego szybkiego końca.
Wzrokiem jeżdżę po wszystkim, szukając tylko jednego. Mam.
- "Nigdy nie mów nigdy, Ana." - to już przekracza granice wszystkiego! Bezczelny typ, do tego, te jego fanki... Wyzywają mnie od najgorszych, bo on do mnie pisze? Niedorzeczność. Skandal. Nie wiem, co jeszcze, ale na pewno wszystko wyrażające nierealność tego zdarzenia, a raczej sytuacji.
Kręcę głową ze zrezygnowaniem, kiedy nagle zauważam, że mam także nową wiadomość prywatną. Przełykam ślinę, nieco stresując się tym, co mogę tam zobaczyć. Dlatego nim w to wchodzę, biorę kilka głębszych oddechów.
No, to zgadujcie od kogo ona jest – Harry Styles, bo jak mógłby być ktoś inny.
Wzdycham ciężko,wywracając oczami. Czytam treść i zdumiewa mnie jego zmiana "tonu".
- "Nie przejmuj się nimi, one nie znają czegoś takiego, jak hamulce. Zresztą ja też nie. Ale nie jestem taki zły, Ana. Naprawdę." - dlaczego on mi się tłumaczy? Nie chcąc się tym zadręczać, po prostu go o to pytam, a także wyrażam, jak bardzo niepokoi mnie to, co się dzieje, bo to wszystko wydaje się cholernie podejrzane.
Znowu nie mija kilka sekund, a ja widzę, że mi odpisał. Szybki jest.
- "Sam nie wiem, czuję, że powinienem. Choć nie znam konkretnego powodu. Wierzysz w miłość od pierwszego wejrzenia? Bo ja nie. Dlatego chciałbym zobaczyć Cię jeszcze raz, bo jeżeli wtedy, poczuję to samo, te... iskierki, to zmienię swoje poglądy. Przypuszczam, że jesteś tego warta". - mruczę cichutko pod nosem, analizując każdy wyraz kilkukrotnie.
Jeżeli wcześniej miałam wątpliwości, co do tego, że ktoś próbuje zagrać moimi uczuciami – to teraz jetem tego pewna na sto procent.
Choć mam ochotę go spławić i zwyzywać, to tak, jak poprzedniego wieczoru, decyduję się zagrać w jego cholerną grę.
Lepiej – mam zamiar ją wygrać.
Wystukuję pospiesznie kilka słów:
- "Dziś w kawiarni obok sklepu muzycznego?" - jestem bezpośrednia, dobrze zdaję sobie sprawę z tego, że pomyśli, iż złapałam haczyk. Nie mylę się, kiedy czytam wiadomość od niego.
- "W samo południe, Ana. Nie mogę się doczekać". - ja też nie, Harry. Ja też.
Boję się tylko jednego, że jeżeli zacznę brać w tym udział, mogę wyjść na tym gorzej, niż chcę.
*Tweet - coś w stylu Twittera.
*weet - wiadomość, odmiennik tweeta.
od autorki: oto 4 rozdział wyszedł krótszy, ale akcja rozwija się w ten sposób i niestety nie mogę tego zrobić inaczej, ale następne będą dłuższe :)
Mam nadzieję, że Wam się podoba i nie, nie spodziewajcie się miłości po 4 rozdziałach. To nie będzie takie proste, jak się wydaje ;)
pozdrawiam i do następnego! ♥
Nie spodziewałam się tego,naprawdę.Zaskoczyłaś mnie.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na następny :)
@awmyalien xxx.
No proszę jaka słodka "konferencja " z Harrym xd
OdpowiedzUsuńNie mogę się doczekać ich spotkania ^^
@lovju69
A do mnie Hazz nie pisze ;c ahahhaha
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. xx
Jestem pewna ,że będzie to jedno z najlepszych ff :) Bardzo lubię twój styl pisania (Pewnie pisze to po raz 24632753278532754 XD) Czekam na następny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńZaskoczyłaś mnie tą końcówką!! :D
OdpowiedzUsuńPodoba mi się jak dobierasz do rozdziału muzykę, dzięki temu jakoś tak lepiej się czyta XD
PISZ DALEJ I SZYBKO DODAWAJ BO NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ :D
zrobiłaś mi smaka przez tą lasagne, nara :< no ogółem mega mi sie podoba. <3 czekam na nexta misiaczku! :*
OdpowiedzUsuń@suuunshine_
<3 cudowny!!! ;D nie mogę się doczekać następnego! ;D jestem ciekawa jak akcja się dalej rozwinie :D póki co jestem pod wrażeniem ;)
OdpowiedzUsuń~M.
Oczywiście jak zwykle, nie wyrobiłam się z czasem, ale w końcu znalazłam chwilkę i o to pojawiły się w mojej głowie pytania :D
OdpowiedzUsuńNo więc:
- Oni się wcześniej znali, czy nie? Bo nie ogarnęłam xd
- Jeżeli się znali to mam rozumieć, że on jakby jej nie pamięta?
- Jeżeli jej nie znał to jak on ją znalazł na tym portalu, skoro widział ją tylko przez kilka sekund?
Sorry za dociekliwość, ale nie do końca wszystko zajarzyłam xD
No i przyznaję szczerze, że rozdział podoba mi się, chociaż pomysł z tą rozmową na portalu społecznościowym wydaje mi się trochę naciągany :D
Czekam na następny rozdział, mam nadzieję, że w nim wszystko już zrozumiem xDD
więc odpowiadam:
Usuń- nie, nie znali się,
- nie, no bo się nie znali XD
- ona zobaczyła jego weet i postanowiła napisać :)
no to dobrze sądzisz, że jest naciągany, w następnym rozdziale to się wyjaśni :D
pozdrawiam! :)
Rozdział jest trochę mało przejrzysty. Nie do końca zrozumiałe są dla mnie niektóre fragmenty, takie jak np. ''Nie myśląc nad konsekwencjami wystukuję w odpowiedzi trzy literki.''. Cóż to za trzy literki, czytelnik nie jest w stanie się domyślić. Sama postawa Any również mnie zaskoczyła, no bo która dziewczyna zareagowałaby tak spokojnie na kontakt z kimś tak znanym ( i swoją drogą wspaniałym, uroczym, przekochanym, głupim, w dodatku ubierającym się jak rolnik). Sposób jego wypowiedzi też odgrywa dla mnie nie lada zagadkę, gdyż zazwyczaj ten oto młodzieniec zupełnie inaczej zapisuje swoje dziwne myśli, całkiem niepodobne do biblijnych mądrości o przeznaczeniu, które zaserwował Anie. Staram się pamiętać o granicy między rzeczywistością, a fanfiction, bo przecież bohaterowie przedstawiają czasem jedynie fizyczną postać kogoś nam znanego, niekoniecznie całą osobowość.
OdpowiedzUsuńPrzejdźmy do kolejnego aspektu- portal społecznościowy. Pomysł z nazwą nie przypadł mi do gustu. Według mnie mogłaś użyć nazwę "Twitter", skoro zawarłaś informację o tym, iż jest to jego odpowiednik, bądź też zmienić na coś bardziej oryginalniejszego. Więc moje pytanie brzmi, dlaczego odpowiednik, a nie oryginał? Gdzieś w tyłach mojego umysłu naszła mnie pewna refleksja, że to może przez zmianę atmosfery na w.w. portalu, gdzie nie ma już właśnie tego, o czym pisała Ana:''Przynajmniej mogę pisać to, co chcę - nie muszę bać się opinii otaczających mnie ludzi, bo Ci, których tam poznaje są inni. Wspierają i pomagają – zawsze.'', ale możliwe, że to tylko moja nadinterpretacja.
Nie myśl, że moje odczucia do rozdziału są tylko negatywne, zaznaczam to, nad czym mogłabyś popracować. Oczywiście wrócę, gdy tylko pojawi się nowy rozdział. Ciekawi mnie jak potoczy się spotkanie Any i Styles'a w centrum handlowym, czyli całkiem publicznym miejscu. Nie będzie spokojnie, to już można przewidzieć. Czekam również na odpowiedź na moje pytanie. Pozdrawiam
Bardzo mi się podoba <3
OdpowiedzUsuńhttp://1dfansfiction.blogspot.com/ - wpadniesz do mnie ? :)