grudzień, 2016 rok.
Idę ulicami zatłoczonego Londynu. Jestem umówiona z moją przyjaciółką na poranną kawę. Nie wiem, o co dokładnie chodzi, lecz przez telefon wydaje się być bardzo podekscytowana.
Rozglądam się kilkukrotnie, nim przechodzę przez pasy na drugą stronę, po której zauważam znajome auto, jednak ignoruję ukłucie w sercu i przekraczam próg kawiarni.
Od razu robi mi się o wiele cieplej.
Zauważam przyjaciółkę na naszym stałym, ulubionym miejscu przy kominku z dobrym widokiem na resztę stolików.
Uśmiechnięta witam się z nią. Ściągam komin oraz płaszcz. Wieszam je na oparciu krzesła obok. Zajmuję miejsce.
Zdaję sobie sprawę, że dziewczyna wciąż mnie obserwuje. Marszczę czoło.
- O co chodzi, Lena? - pytam, rozglądając się dookoła. Mam wrażenie, że ona wie coś, czego ja nie. I bardzo mnie to niepokoi.
- Nie odzywasz się. Muszę Cię zmuszać do spotkań. - mówi z wyrzutem.
Wzdycham ciężko. Tak, ma rację, lecz to dlatego, że wszystko tutaj za bardzo mi o nim przypomina. Mówi się, że czas leczy rany. Nie w moim przypadku.
- Przepraszam, przez naukę jestem bardzo zajęta i nie mam czasu. - próbuję się tłumaczyć, jednak marnie mi to wychodzi. Właściwie odnoszę wrażenie, że pogarszam sytuację.
- No tak, wielka pani, studentka Oxfordu. - widzę to, jak ze mnie kpi. Sarkazm ocieka z każdego słowa. Boli mnie to. Nie robię nic, aby ona mogła czuć się gorzej, ponieważ nie dostała się tutaj.
Chwilka, przecież ona nawet nie próbowała. Więc dlaczego taka jest?
- Jeżeli to ma tak wyglądać wolę wrócić do domu. - rzucam, powoli wstając.
Słyszę jej westchnięcie.
- Ana, wybacz, po prostu odkąd zaczęłaś studia w ogóle nie dajesz znaku życia. Boli mnie to, bo jesteś moją najlepszą przyjaciółką. Wiem, że to przez Ha...
- Nie wymawiaj jego imienia. - upominam ją. Przewraca oczami, co sprawia, że moje ciśnienie rośnie. Ona nie rozumie, nawet nie próbuje.
Kocham go, całym moim sercem, które z tego powodu każdego dnia cholernie cierpi z tęsknoty. Ostatni raz rozmawialiśmy wtedy przez telefon, kiedy rzucił to wszystko, co mielimy. O ile coś takiego w ogóle istniało.
Skończyłam szkołę, zdałam maturę, dostałam się na Oxford. Harry zdobył mnóstwo nagród, kolejną trasę koncertową, nową dziewczynę, rozwijał skrzydła w swojej karierze, a ja? Ja wciąż tkwię w tym samym punkcie, z które nie potrafię się wydostać.
- Ana? - słyszę znajomy irlandzki akcent.
Obracam się, aby zobaczyć ramiona blondyna. Odwzajemniam uścisk. Kiedy się odsuwa, widzę, że lustruje mnie badawczo wzrokiem.
- Urosłaś, wyładniałaś, ale wydajesz się być smutna. - stwierdza, po czym wita się z Leną buziakiem i zajmuje miejsce obok niej.
- Czytasz ze mnie, jak z otwartej księgi, Niall. - zagryzam wargę, oglądając ten piękny obrazek przed sobą. Chcę mieć to, co oni, ale jak na razie to nie niemożliwe.
- Bo mam obok siebie kogoś, kto wygląda tak samo. - rzuca mi dziwne spojrzenie.
I chociaż wiem, co ma na myśli, nie komentuję tego.
- Oboje jesteście uparci, choć dobrze wiemy, że nie potraficie bez siebie żyć. - komentuje moja przyjaciółka, wtulając się w ramię swojego chłopaka.
- Tak, tak. - kiwam głową, chcąc, jak najszybciej zmienić temat. Na szczęście Niall szepcze coś na ucho dziewczynie, która zaczyna mówić:
- Urządzamy dziś kolację, chcemy coś na niej ogłosić. Przyjdziesz? - pyta, uśmiechając się lekko. Wiem, że on tam będzie, ale nie mogę zawieść przyjaciółki.
- Okej. Gdzie mam być?
***
Ubrana w białą sukienkę u spodu ozdobioną czarnym materiałem, stoję przed drzwiami mieszkania moich przyjaciół, czekając aż ktoś wreszcie mi otworzy.
Przestępuję z nogi na nogę, ponieważ jest mi cholernie zimno.
- Och, jesteś. Wchodź! - wita mnie Lena.
Wchodzę do środka. Znam to miejsce. Bywam tu od czasu, do czasu. Szczególnie w weekendy, kiedy nie mam niczego do nauki.
- Anastazja przyszła! - woła dziewczyna, a oczy wszystkich kierują się na mnie, jednak jedyne, które mnie obchodzą mienią się intensywną zielenią. Szmaragdy.
Patrzę na niego. On także nie spuszcza ze mnie wzroku. - Ana, chodź zająć miejsce. - szturcha mnie przyjaciółka. Posłusznie wykonuję jej polecenie. W końcu jestem tu gościem.
Siedzę obok niej, a po drugiej stronie mam Liam'a.
- Cześć. - mówi, gdy zajmuję miejsce. Całuję go w policzek.
- Hej, Li. - uśmiecham się.
Chcę coś dodać, jednak przerywa mi dobrze znany zachrypnięty głos.
- Jesteśmy tu z powodu naszych zakochanych gołąbków. Uwielbiam Was! - spogląda na nich, macha ręką. Odwzajemniają gest. Jednak on chwyta za gitarę. marszczę czoło. Myślałam, że po prostu chce powitać gości, ale on siada na wysokim krześle. - Ale ja muszę zrobić coś, co powinienem zrobić kilka miesięcy temu. Otóż, zakochałem się. Z wzajemnością. Ale zepsułem wszystko, ponieważ nie chciałem jej słuchać. Chcę to naprawić i mam nadzieję, że po usłyszeniu tej piosenki, ona mi wybaczy. To dla Ciebie, skarbie. - i chociaż nie mówi głośno mojego imienia, to wpatruje się we mnie, co mi wystarcza.
Wiem, że wszyscy patrzą. Niektórzy wyciągają komórki. Światło gaśnie, kiedy rozbrzmiewają pierwsze dźwięki:
( włączyć muzyczkę :) --> klik )
- Now you were standing there right in front of me/ Stoisz naprzeciwko mnie,
I hold on, it's getting harder to breath/ Czekam, trudniej mi oddychać
All of a sudden these lights are blinding me/ Nagle oślepiają mnie światła
I never noticed how bright they would be / Nigdy nie zauważyłem jak jasne mogą być
I saw in the corner there is a photograph/ Zobaczyłem w kącie fotografię
No doubt in my mind it's a picture of you/ Bez wątpienia w mojej głowie to jesteś ty
It lies there alone on its bed of broken glass/ Samotnie leży na twoim łóżku w rozbitym szkle
This bed was never made for two/ To łóżko nigdy nie było przeznaczone dla dwojga
I'll keep my eyes wide open/ Trzymam moje oczy szeroko otwarte
I'll keep my arms wide open/ Trzymam moje ramiona szeroko otwarte
Don't let me/ Nie pozwól mi
Don't let me/ Nie pozwól mi
Don't let me go/ Nie pozwól mi odejść
'Cause I'm tired of feeling alone/ Ponieważ mam dość czucia się samotnym
Don't let me/
Don't let me go/ Nie pozwól mi odejść
'Cause I'm tired of feeling alone/ Ponieważ mam dość czucia się samotnym
I promise one day that I'll bring you back a star/
Obiecuję że pewnego dnia sprowadzę z powrotem gwiazdę
I caught one and it burned a hole in my hand oh/
Złapałem jedną i wypaliła mi dziurę w mojej ręce, och
Seems like these days I watch you from afar/ Wydaje się jakby ostatnimi dniami oglądał cię z daleka
Just trying to make you understand/ Starając się byś zrozumiała
I'll keep my eyes wide open yeah/ Trzymam moje oczy szeroko otwarte,yeah
Don't let me/ Nie pozwól mi
Don't let me/ Nie pozwól mi
Don't let me go/ Nie pozwól mi odejść
'Cause I'm tired of feeling alone/ Ponieważ mam dość czucia się samotnym
Don't let me/ Nie pozwól mi
Don't let me go/ Nie pozwól mi odejść
Don't let me/ Nie pozwól mi
Don't let me/ Nie pozwól mi
Don't let me go/ Nie pozwól mi odejść
'Cause I'm tired of feeling alone/ Ponieważ mam dość czucia się samotnym
Don't let me/ Nie pozwól mi
Don't let me/ Nie pozwól mi
Don't let me go/ Nie pozwól mi odejść
'Cause I'm tired of feeling alone/ Ponieważ mam dość czucia się samotnym
Don't let me/ Nie pozwól mi
Don't let me go/ Nie pozwól mi odejść
'Cause I'm tired of sleeping alone/ Ponieważ mam dość spania samotnie.
Kończy śpiewać, a wtedy moje nogi same mnie do niego prowadzą. Zostawia instrument na boku i zeskakuje z podestu, od razu robiąc kroki w moją stronę.
Wpadam w jego ramiona, które oplatają mnie, sprawiając, że wreszcie wraca poczucie bezpieczeństwa. Znowu wraca szczęścia.
Odsuwam się powoli, nie spuszczając wzroku z jego twarzy.
- Przepraszam, że nie słuchałem.
- Przepraszam, że nie zadzwoniłam.
- Przepraszam, że się nie odezwałem.
- Przepraszam, że się poddałam.
- Przepraszam, że pozwoliłem Ci odejść.
- Przepraszam, że odeszłam.
- Jest coś, za co nie chcę przeprosić. - mówi, na co marszczę czoło.
- Co? - pytam niepewnie, gdy pochyla się w moją stronę.
- Nie będę przepraszał za to, że Cię kocham. - uśmiecham się, kiedy nasze usta się stykają w czułym pocałunku.
Teraz czuję, jak bardzo mi go brakowało.
Odrywamy się od siebie, a dookoła jedynie słychać oklaski, gwizdy i wołania naszych przyjaciół. Jednak nie to teraz się liczy. Tylko my.
- Don't let me go, honey. - szepcze, obejmując mnie ramieniem.
I tu moja historia - zaczyna się na nowo, ale tym razem, nie pozwolę temu przepaść...
od autorki: oto epilog! Mam nadzieję, że sprostałam waszym oczekiwaniom i historia Anastazji oraz Harry'ego wciągnęła Was i sprawiła radość.
Dziękuję za wyświetlenia, za każdy komentarz, za wszystko! Jest to pierwszy blog, jaki skończyłam, dlatego jest to dla mnie jeszcze bardziej magiczna chwila!
Teraz mam sprawę, właściwie dwie:
1. Przypominam o ankiecie, w której możecie głosować na mojego bloga :)
2. Czy chcielibyście drugą część? Myślę nad kontynuacją życia Any i Harry'ego, czyli co było dalej, ale nie jestem pewna, czy będziecie zainteresowani, dlatego dajcie znać pod tym postem :)
NO WIĘC, TO NA RAZIE KONIEC.
Może jeszcze zobaczymy się z Aną i Harry'm, na razie będzie można znaleźć mnie na drugim blogo o Ann i Niall'u, na który serdecznie Was zapraszam!
---> SIXTY DAYS WITH ANN <---
JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ, ŻE BYLIŚCIE TU ZE MNĄ I PROSZĘ KAŻDEGO KTO PRZECZYTAŁ EPILOG I POZOSTAWIENIE PO SOBIE ŚLADU W POSTACI KOMENTARZA.
KOCHAM WAS,
KAADOO ♥
ooo Boziu!!! <3 Kocham! Kocham! Kocham!
OdpowiedzUsuńNie wierzę że to koniec, mam nadzieję na drugą część <3
dhiuhfiubibwfdibefib
Dziękuję Ci za te opowiadanie <3
Pisz dalej i za każdym razem kończ swoje opowiadania ;)
Nie mogłabym sobie wymarzyć lepszego epilogu, naprawdę <3
Dziękuję jeszcze raz ; ***
~M.
awwwww <3 masz szczescie ze zeszli sie!
OdpowiedzUsuńDziekujemy<3
jeny lecą mi łzy normalnie :( tak mi smuno że to już koniec,
OdpowiedzUsuńspisałaś się na medal i jestem z Ciebie strasznie dumna czytając rozdział od 1 zobaczyłam jak dobrą stajesz się pisarką.. Dziękuję Ci za te wszystkie rozdziały i Twoje ''poświęcenie'' Dziękuje kochana
O mój Boże ! To było genialne. Płaczę jak głupia :) Z miłą częcią poczytałabym jeszcze dalszą historię Ann i Harrego ^_^ Bardzo mnie wciągnął ten blog, więc czekam na drugą część <3
OdpowiedzUsuńKocham i powodzenia przy dalszym pisaniu bloga ♥
@LenneSwag
co ?! to już koniec ?! Nieeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee...!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! ;( ;( ;( matko ten blog był świetny !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! mam nadzieję że napiszesz drugą częśc !!!!!!!!!!!!!!!! Proszeeeeeeeeeeeee... !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! KC <3333333333333333333333333333333333333333333333 / Atka :***
OdpowiedzUsuńszkoda, że to koniec, ale cóż.. Muszę to powiedzieć opowiadanie jest genialne, spełniałaś moje oczekiwania :D
OdpowiedzUsuńAwwwwwwwwwwwwwwwwww jak ja uwielbiam dobre zakończenia :) Nie lubię gdy historie kończą się źle :)
OdpowiedzUsuńCiesze się, że wreszcie udało im się zejść i mam nadzieję, że teraz nikt im nie będzie się pchał w związek :)
Pytanie! Oczywiście, że chcę ciąg dalszy historii Any i Harry'ego :) Choć co prawda tak też mogłoby zostać, ale jeszcze z chęcią spotkałabym się z tą dwójką:)
Pozdrawiam ;*
Ta piosenka jest magiczna i magiczny jest koniec tej historii, mam jednak cichą nadzieję, że kontynuujesz ją w drugiej części. To wszystko tak szybko minęło. I gratuluję ukończenia pierwszego bloga <3
OdpowiedzUsuńOOo jakie piękne!!!
OdpowiedzUsuńSzkoda ze koniec ale. Cóż to było piękne ;'(
Dziękuje za wszystkie rozdziały. Za czas.
Dziękuje ;*
Piękny epilog. Z jednej strony jestem smutna, że zakończyło się tak piękne opowiadanie <3
OdpowiedzUsuń@lovju69
Nie mogę uwierzyć że jest tylko 10 komentarzy ! :o Proszę dodaj drugą część !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! zakochałam się w tym blogu <3333333333333333 !!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBłagaaaaaammmm !!!!!!!!!!!!! KC <33333333333333333333 / Atka :***
O Boże! To było boskie! W jeden dzien to przeczytałam! Dziękuje! Chce jeszcze!!
OdpowiedzUsuńŚWIETNY BEDE CZYTAĆ 2 CZEŚĆ !!!!!!!
OdpowiedzUsuńJakoś tak przypadkiem tu trafiłam :D
OdpowiedzUsuńNie mam nic wspólnego z One Direction, byłam fanką ale zdaje się że mi przeszło. Mam nadzieję że nie zostanę przez to zhejtowana. Haha dobra, wracając do bloga... czasem czytuję jeszcze takie rzeczy jak to co tutaj stworzyłaś. No i tym razem padło na to opowiadanie.
Choć wkurzałam się na Harrego i Ann tyle razy podczas czytania nie mogłam nie doczytac do końca. Świetnie piszesz, spodobała mi się ta historia i ahh szkoda że nie znalazłam tego bloga wcześniej. W każdym razie chciałam tylko zostawić ci komentarz na wypadek gdybyś jeszcze czasem tu wpadała. Wiesz, sama pisałam bloga, wiem jak komentarze potrafią czasem dać porządnego kopa w tyłek. Dlatego jestem ci wdzięczna bo te dwie czy trzy godzinki w moim życiu z nudnych zmieniły się w całkiem przyjemne dzięki tobie. Buziaki :*
Cześć, jeśli autorka kiedykolwiek tu zajrzy to mam pytanie o "Sixty days with Ann". Przeczytałem prolog, dzień 0 i dzień 1, ale nie widzę nigdzie indziej reszty. Bardzo mnie ta historia zaciekawiła i od wielu lat siedzi mi w głowie - chętnie przeczytałbym całość ;)
OdpowiedzUsuńCześć, jeśli autorka kiedykolwiek tu zajrzy to mam pytanie o "Sixty days with Ann". Przeczytałem prolog, dzień 0 i dzień 1, ale nie widzę nigdzie indziej reszty. Bardzo mnie ta historia zaciekawiła i od wielu lat siedzi mi w głowie - chętnie przeczytałbym całość ;)
OdpowiedzUsuń