Krótko po tym, kiedy Harry opuszcza mój pokój w drzwiach pojawia się moja mama.
- Ana. - zaczyna, niepewnie robią krok do przodu. Choć bardzo chcę ją zignorować wiem, że nie mogę.
- Co? - pytam, spoglądając na nią uważnie. Widzę, jak się waha. Wzdycha ciężko, wracając do framugi, o którą się opiera.
- Nie chcę Ci robić na złość. Po prostu boję się, że jego świat może Cię zniszczyć. - mówi cicho,.
- Mamo, a nie pomyślałaś o tym, że on mnie wspiera? - kręci głową. Jej wyraz twarzy ulega zmianie. Wie, że mam rację.
- Dobrze. Zaproś go jutro na kolację. Jeżeli przyjdzie i udowodni mi, że zaopiekuje się Tobą odpowiednio zaakceptuję go. - uśmiecham się. Wstaję z łóżka, podchodzę do niej, po czym wtulam się w nią.
- Dziękuję.- rzucam zadowolona. Mój nastrój od razu zmienia się na o wiele lepszy.
- Idę, bo zaraz zaczyna się mój serial. Zadzwoń do niego. Przekaż mu wiadomość i módl się, aby nie nawalił. - śmieje się, a ja jej wtóruję.
Całuję ją w policzek, zamykam za nią drzwi, po czym pospiesznie sięgam po telefon. Wybieram numer Harry'ego.
Odbiera po dwóch sygnałach.
- Coś się stało? - uśmiecham się szeroko, słysząc z jakim przejęciem zadaje pytanie.
- Nie, nie. - zapewniam go, a w odpowiedzi wydaje odetchnięcie ulgi.
- Czyli co, stęskniłaś się już? - wyobrażam sobie jego wyraz twarzy, przez co chichoczę.
- Moja mama zaprasza Cię do nas. Jutro. Na kolację. - mówię, siadając na parapecie. Wpatruję się w okno, czekając na odpowiedź. Zaczynam się niepokoić, kiedy przez dłuższy czas milczy.
- Harry? Jesteś tam?
- Um,tak. Okej. O której mam być? - niepokoi mnie ton jego głosu.
- Wiesz, że jeżeli nie możesz, to nie musisz? Masz karierę, zrozumie. - mówię, mając wrażenie, że moja mama może tak łatwo tego nie przyjąć. Ale nie chcę, aby musiał rezygnować z czegokolwiek przeze mnie.
- Wiem, Ana. O której? - wciąż nie czuję się przekonana, ale odpowiadam.
- O osiemnastej.
- Okej, to do zobaczenia.
- Do zobaczenia. - rzucam, czekając na zakończenie połączenia. Jednak wciąż słyszę jego miarowy oddech.
- Harry, rozłącz się.
- Nie, ty to zrób. - chichoczę.
- Nie Styles. - odpowiadam zaczepnie.
- Nie ma mowy. Pamiętaj, że to Twoje konto cierpi. - och! Trafia w czuły punkt.
- Nie lubię Cię. Dobranoc.
- Słodkich snów, księżniczko. - naciskam czerwoną słuchawkę i z szerokim uśmiechem zeskakujęze swojego poprzedniego miejsca. Opadam na łóżko. Mam wrażenie, że jestem w stanie odfrunąć.
Spokojna, a przede wszystkim szczęśliwa zasypiam, przed oczami mam znajomą twarz. Roześmiane zielone oczy oraz urocze dołeczki w policzkach, kiedy się uśmiecha tulą mnie do snu.
***
Budzi mnie dźwięk budzika. Znajoma piosenka, która do niedawna znajdowała się na pierwszym miejscu mojej listy spada na sam dół - znienawidzona przez pobudkę o szóstej rano. Nie polecam ustawiania ulubionego utworu, jako dźwięk alarmu, oznaczającego koniec snu.
- Ana! Wstawaj! - słyszę krzyk mojej mamy. Obracam się na bok. Kiedy spoglądam na telefon zamieram.
Jakim cudem jest już po siódmej?! Jak oparzona wyskakuję z łóżka, potykając się o własne nogi.
Wyciągam z garderoby parę ciemnych spodni, zwykłą białą bokserkę i dżinsową koszulę. Wbiegam do łazienki. Pospiesznie wykonuję wszystkie poranne czynności. W trakcie mycia zębów, w drugiej dłoni trzymam szczotkę, którą przeczesuję splątane kosmyki. Ubieram uprzednio wybrane rzeczy, a włosy spinam w wysokiego kucyka. Na ręce zapinam różowy zegarek. Dobieram do tego pozłacaną bransoletkę i gotowa wychodzę z pomieszczenia.
Biorę torbę z szafki. Wreszcie mogę zejść na dół.
- Jestem. - mówię, przekraczając próg kuchni.
- Wreszcie. Pospiesz się dziewczyno, bo się spóźnimy. - rzuca przez ramię, kończąc robić zmywarkę.
Postanawiam wziąć banana, dobrze wiedząc, że nie zdążę zjeść nic więcej.
- Chodźcie. - instruuje kobieta, zamykając urządzenie.
Idziemy do przedpokoju. Wsuwam stopy w niskie, białe trampki i wychodzę na zewnątrz, nie chcąc robić niepotrzebnego tłumu.
Mama zamyka drzwi domu, a otwiera te z samochodu.
Zajmujemy miejsca. Oczywiście ja z przodu obok kobiety, o co jeszcze chwilę sprzeczam się z bratem.
Jedziemy ulicami Londynu, którzy budzi się do życia. Uśmiecham się na widok zabieganych ludzi. Po co oni tak pędzą? Nawet nie zdają sobie sprawy, ile rzeczy przez to im umyka.
Parkujemy przed moją szkołą. Żegnam się z nimi i wychodzę z samochodu, szukając wzrokiem Ronnie i Luke'a. Znajduję ich niemal od razu, dzięki rudej czuprynie dziewczyny.
Biegnę do nich z uśmiechem, gdy nagle drogę zasłania mi jakiś chłopak. Unoszę głowę do góry, napotykając zimne, niebieskie oczy.
- Cześć. - rzuca, na jego twarzy pojawia się głupi uśmieszek.
Próbuję go wyminąć, bez powodzenia.
- Daj mi spokój. - mówię, szukając wzrokiem jakiegokolwiek ratunku. Moi bliżsi znajomi zauważając zaistniałą sytuacją ruszają w naszą stronę.
- Nie ma mowy, skarbie. Nigdzie nie ma Twojego rycerzyka.
- Żebyś się nie zdziwił. - jak to się dzieje, że on jest zawsze, kiedy go potrzebuję?
- Boże, Styles, nigdy nie pozwalasz mi się zabawić. - jęczy Jason, a Harry mierzy go uważnym spojrzeniem.
- Odsuń się od niej. - warczy poirytowany, widząc zaciśnięte palce chłopaka na mojej ręce.
Wreszcie mnie puszcza. Pocieram bolące miejsce, a Harry przyciąga mnie do siebie. Zauważam Lottie, więc już rozumiem dlaczego tu jest.
- I tak nie odpuszczę. - syczy Jason, wymijając nas.
- Tkniesz ją dwa razy, pierwszy i ostatni. - mówi spokojnie loczek, obejmując mnie ramieniem.
Wokół nas zbierają się grupki. Zdaję sobie sprawę, że są to głównie dziewczyny, które mierzą spojrzeniem mnie i Styles'a. Przełykam ślinę, przypominając sobie wczorajsze odkrycie na Tweet. Mam wrażenie, że one także brały w tym uwziął.
- Ana! - wreszcie ktoś znajomy, kto nie sprawi, że znienawidzi mnie połowa żeńskiej części tej szkoły.
- Ronnie. - mówię cicho, przytulając się do niej. - Luke. - uśmiecham się do blondyna obok rudej, który wyciąga w moją stronę ramiona. Wtulam się w niego, ale czuję, że to nie to samo, kiedy Harry trzyma mnie w objęciach.
Jeżeli o niego chodzi, chwyta mnie za dłoń, powoli ociągając od chłopaka.
Chichoczę, gdy wpadam na niego, a on chwieje się, ponieważ się tego nie spodziewał.
- Będziesz dzisiaj? - pytam, obracając się do niego przodem.
- Oczywiście. - odpowiada z uśmiechem, ukazując swoje dołeczki.
- Cieszę się. - mówię, spoglądając w jego zielone oczy.
- Harry! - woła jakaś grupka dziewczyn. Zaciska wargi, kiedy boleśnie mnie od niego odsuwają.
Mam łzy w oczach, gdy dochodzą do mnie ich słowa.
- Ona jest nikim. - rzuca jednak, a reszta jej wtóruje.
- Ona Cię wykorzysta. - słyszę znowu. - Jest śmieciem. - dopowiadają, a moje serce łamie się na pół.
Czyli to będzie właśnie tak wyglądać? Będą mnie traktować jakbym nic nigdy dla nikogo nie znaczyła? To bardzo boli.
- Ana, chodź. - z tłumu wyciąga mnie rudowłosa. Moje oczy są zaszklone.
- Zostawcie mnie. Przede wszystkim zostawcie ją. Nie rozumiecie, że chcę być szczęśliwy? - krzyk Harry'ego niesie się po całym terenie przed szkołą. Dziewczyny milkną. Zauważam, jak torują mu drogę, ale Ronnie wciąga mnie już budynku, zostawiając zdezorientowanego chłopaka na zewnątrz.
I choć chcę wrócić, to wiem, że nie mogę. Moja mam ma rację, jego życie nie jest dla mnie. Żałuję tylko, że dojście do tego, zajęło mi tyle czasu,a przede wszystkim najbardziej boli mnie to, że czuję do niego coś więcej, niż powinnam.
***
Lekcje bardzo się ciągną, dlatego skaczę z radości, kiedy dzwoni dzwonek oznajmujący koniec angielskiego. Mojej ostatniej godziny.
Żegnam się z Ronnie i Luke'iem. Kieruję się w stronę przystanku autobusowego. Akurat, gdy pochodzę w oddali miga mi już znajomy numer pojazdu.
Kiedy czekam w kolejce do przednich drzwi, słyszę, jak ktoś mnie woła. Staram się to ignorować, lecz, gdy robię krok na przód zostaję pociągnięta za ramię w bok. nie muszę podnosić głowy, aby wiedzieć kto to.
- Anastazja. Naprawdę mi przykro. Wiesz, że to, co mówią nie jest prawdą. - mówi zdyszany wcześniejszym biegiem.
Kręcę głową.
- Harry, daj spokój. Proszę Cię. Ja... Ja widocznie nie jestem odpowiednia. - rzucam cicho i w ostatniej chwili stawiam kroki wprost do autobusu. Kupuję bilet i siadam na samym końcu. Staram się nie zwracać uwagi na poczynania Harry'ego. Krzyczy coś, uderza w pojazd, ale kierowca widząc mój wyraz twarzy po prostu odjeżdża.
Biorę głęboki oddech i zatapiam się w niewygodnym fotelu.
- Wszystko w porządku? - słyszę za sobą męski głos. Obracam się niepewnie. Moje oczy łapią spojrzenie piwnych tęczówek.
- Tak. - mówię cicho, zagryzając nerwowo wargę.
- To Ty jesteś tą dziewczyną z okładek? - marszczę czoło. Chłopak widząc to, wręcza mi egzemplarz gazety.
Na zdjęciach widzę siebie, a tuż obok obejmującego mnie Harry'ego. Napis brzmi: Czy to nowa dziewczyna Styles'a? Jeśli tak, to czy ej uczucia są szczere?
Kolejny raz ktoś oskarża mnie o wykorzystywanie go.
- Zgadza się jedynie wygląd. Nic więcej. - odpowiadam, przepychając się do przodu. Wysiadam przystanek wcześniej. Potrzebuję tlenu.
Włóczę nogami, kierując się do mojego domu. Zastanawiam się, czy Harry ma zamiar dziś przyjść.
Wreszcie przekraczam próg mojego azylu. Zegar wskazuje parę minut po szesnastej.
- Cześć. - wołam, ale odpowiada mi jedynie cisza. Wzdycham ciężko, wspinając się po schodach na górę.
Tuż po wejściu do pokoju, rzucam torbę gdzieś w kąt, a sama opadam na łóżko. Krzyczę w poduszkę, chcąc wyładować swoje emocje, a ona świetnie tłumi hałas, jaki przy tym wydaję.
- Ana! Jesteśmy! Szykuj się. - nigdy mamo. Masz rację, ja nie pasuję do jego życia. Jestem za słaba.
Leżę tam jeszcze przez kolejną godzinę. Chcę trwać tak dalej, lecz przeszkadza mi w tym moja mama.
- Anastazjo Maju Manik. Masz w tej chwili się ruszyć. - żąda pochylając się nade mną.
- Nie martw się, on tu nie przyjdzie. - mówię bez emocji, akurat wtedy, kiedy ktoś dzwoni do drzwi. Kobieta unosi brwi w zdziwieniu. Pewnie nic nie rozumie, tak jak ja.
- Pójdź otworzyć. Ja idę kończyć kolację. - instruuje głosem nieznoszącym sprzeciwu. Zwlekam się niechętnie z łóżka i kieruję do drzwi wejściowych.
Uchylam je niepewnie, a moim oczom ukazuje się Harry w czarnej koszuli, ciemnych spodniach i butach marki nike.
- Co tu robisz? - pytam, spoglądając na niego z szokiem.
- Dostałem zaproszenie. - odpowiada, mierząc mnie uważnym spojrzeniem.
- Dzisiejsza sytuacja powinna dać Ci do zrozumienia, że zostało anulowane. - nie odpuszczam.
- Anastazjo, przepraszam... Naprawdę. Ale nie mam wpływu na wszystko. Mamy jutro spotkanie z naszym managerem. Masz iść ze mną. Oni to odkręcą. - mówi, ale ja nie dowierzam. To nie będzie takie proste, jak mówi.
- Ana, dlaczego nie wpuszczasz naszego gościa? - dzięki mamo.
Wzdycham ciężko i robię miejsca Harry'emu. Chłopak uśmiecha się do mnie, wyraźnie zadowolony z reakcji kobiety.
Wywracam oczami, prowadząc go do jadalni, gdzie mama właśnie stawia dzbanek z sokiem pomarańczowym.
- Dzień dobry. Harry Styles, miło mi Panią poznać. - chłopak podchodzi do niej, całuje jej dłoń. Kiedy się odsuwa mam wrażenie, że moja mama się rozpłynie. Uwielbia takie zachowanie, którego nie mogła doprosić się u Kajetana. Od niego słyszała jedynie dzień dobry i do widzenia, na tym się kończyło.
- Lilianna Manik, mama Any. - uśmiecha się szczerze, spoglądając na niego. - A to Daniel. - przedstawia jeszcze mojego młodszego brata i wreszcie możemy zasiąść do stołu.
Chichoczę, gdy widzę, jak Styles odsuwa krzesło dla mojej mamy, momentalnie poważnieję, kiedy kobieta śle mi surowe spojrzenie.
Chłopak podchodzi też do mnie i ponownie wykonuje poprzednią czynność.
Zaczynamy jeść. Mama przygotowała białą pieczeń w ciemnym sosie, ziemniaki oraz surówki których oczywiście nikt oprócz niej nie tknie.
Kobieta pyta Harry'ego o wszystko. Zaczyna od rodziny, przechodzi przez rzeczy, które lubi i , którymi się interesuje, a kończy na zespole.
Najpoważniejsze pytanie, jakie zadaje tyczy się właśnie mnie. Kładę widelec na bok, czekając na jego odpowiedź.
- Moje plany wobec Anastazji? To bardzo proste. Chcę, aby była obok, zawsze, ale nie chcę naciskać. Poczekam, ile będzie trzeba. - tymi słowami ujął moją mamę, a przede wszystkim mnie.
Poczeka. Poczeka na mnie.
Mówi się, że jeśli komuś zależy, to da drugiej osobie czas. Czy to znaczy, że zależy mu na mnie? Mam nadzieję, że tak.
Wzruszyłaś mnie do łez nie wiem dokładnie czym, ale ten rozdział po prostu jest piękny. Mam wrażenie ,że każde zdanie, każde słowo jest takie...dopracowane? Nie wiem za bardzo jak to opisać. Miałam miliony myśli w głowie i tylko Harry'ego przed oczami. Czułam się jakbym miała się za chwilę rozpłynąć. Pewnie nigdy nie będę umiała pisać tak jak ty, bo to jest impossible.
OdpowiedzUsuńWhy must you do this to me? Ech...teraz nawet nie jestem wstanie pisać w jednym języku. Dlaczego mi to robisz? To trudne. Bardzo trudne. Brakuje mi słów.
Czasami gdy czytam kolejne rozdziały mam wrażenie, że czas stoi w miejscu, a ja jestem zupełnie w innym świecie. Już kiedyś Ci pisałam,że mam wrażenie jakby ta historia byłą prawdziwa. Nadal tak jest. Chociaż wiem ,że to fikcja i tak brnę w to dalej i trzymam się tego. To właśnie jest dziwne. Kiedy już skończyłam czytać rozdział, czułam smutek i niedosyt. Miałam ochotę przeczytać go jeszcze raz i jeszcze raz...Tak ze sto razy. Wo-gule gdy już przeczytam kolejny rozdział czuję coś dziwnego, nie wiem co ,ale chyba nazwać mogę to czymś przyjemnym. Nieważne czy jest on wzruszający, smutny czy wesoły. Wtedy właśnie najlepiej mi jest myśleć o wszystkim i o niczym, marzyć. Czuję jakbym unosiła się 3 metry nad ziemią i nie mogła zejść na ziemią. Za to Ci właśnie dziękuje ,bo to jest najwspanialsze uczucie na świecie. I pomyśleć, że właśnie taka małą drobną rzeczą tym co tak lubisz robić uszczęśliwiasz mnie. Dziękuje ♥ ~ @Stolen_Dance_1
jeny cudowny rozdział.. szkoda mi Any, jak ona musiała sie poczuć przez te dziewczyny.... Fanki zawsze najwięcej mieszają. Chociaż szczerze denerwuje mnie rochę Harry tym swoim dystansem.. Ale takie prawdziwe życie. czekam z niecierpliwością na następny <3 kocham <3
OdpowiedzUsuńświetny rozdział !
OdpowiedzUsuńTo takie słodki że powiedział, że będzie na nią czekał *_*
Yyygh, to nie są fanki, to są psychofanki ;d
@lovju69
To jej mama ma na imię Sandra czy Lilianna :D? Bo wcześniej w szpitalu przedstawiła się jako Lilianna :D
OdpowiedzUsuńWiem czepiam się, ale nie poradzę nic, że wychwytuje takie drobnostki :D
A co do rozdziału... Zatłukłabym te laski gołymi rękoma. Dlaczego takie osoby nie potrafią zrozumieć i zaakceptować szczęścia idola? To jest chore.
No i ciesze się, że Harry nie odpuszcza! Tak trzymać Harold Jestem z Tobą! No ten tego no :D Rozdział cudny :D Czekam na 15 z niecierpliwością :D
Pozdrawiam ;*
Lilianna! Boziu, kiedy to pisałam miałam w głowie Sandrę Bullock, którą wyobrażam sobie, jako jej mamę i to z tego powodu wpisałam to imię XD nie uważam, że się "czepiasz", zwróciłaś mi uwagę na bardzo ważną rzecz i bardzo Ci za to dziękuję!
UsuńPoza tym, dzięki temu wiem, że czytasz to bardzo uważnie! ;)
pozdrawiam! ♥
super ! xx
OdpowiedzUsuńHihihi, no pewnie, że zależy mu na Tobie! Harry jest taki kochany tutaj. Troszczy się o Anę jak tylko może, ciągle okazuje jej swoje uczucie i mam nadzieję, że nagle mu coś nie odwali. W końcu dodałaś sporo rozdziałów, że aż się boję, co się w nich znajduje. Niektóre fanki powinno zmieszać się z błotem, serio - jak one w ogóle mogą wygadywać takie rzeczy? Szczęście idola powinno być dla nich najważniejsze. Poza tym, powinny zająć się własnymi prywatnymi sprawami, to życie Harry'ego i będzie się spotykał z tym, z kim tylko zechce. Więc wypad.
OdpowiedzUsuńJason :o Chory człowiek, którego szczerze nie znoszę. Dobrze, że Styles pojawił się w tym miejscu i jak zawsze ochronił Anę.
Dobra, nie rozpisuję się, bo jeszcze tyle czytania przede mną :D Do kolejnego :*
Harry taki dżentelmen :3
OdpowiedzUsuńJaki on jest romantyczny, ideał chłopaka <3
Szkoda że to tylko opowiadanie a nie prawdziwa historia z życia wzięta ; *